O wyjątkowe kościoły w Rzymie nie trudno. Prawie każdy z nich jest wyjątkowy i ciągnie się za nim historia przynajmniej kilkuset lat. A jest w czym wybierać. Jest w Rzymie ponad 800 kościołów! W czym więc tkwi wyjątkowość bazyliki św. Klemensa? Otóż ten – bardzo niepozorny z zewnątrz kościół – nie wskazuje w żaden sposób na wspaniałości, jakie w sobie kryje. Choć bardziej precyzyjnie byłoby napisać, że kryje je pod sobą. Otóż ma on bowiem pod sobą jeszcze trzy poziomy, w tym wcześniejszy kościół z końca IV wieku.
Sirmione – od Katullusa po Marię Callas
Sirmione – niewielki cypel wbity w południowy brzeg jeziora Garda, napuchnięty od wielkiej masy ludzkiej, cieszył się tak wielką popularnością już w czasach rzymskich. Można tu było złapać wiatr ochłody od pobliskiej Werony, która – jak na ówczesne czasy – była już całkiem sporą, a co za tym idzie, męczącą metropolią. To właśnie tutaj na zboczu półwyspu znajduje się ogromny kompleks – antyczna posiadłość, której właściciel pozostaje nieznany po dziś dzień. Jego nazwa została powiązana z postacią rzymskiego poety Katullusa, który rzeczywiście gdzieś tutaj miał swoją willę, lecz z pewnością nie była to ta, o której właśnie mówimy. Bez cienia wątpliwości tak zwana Grota Katullusa została zbudowana dopiero po jego śmierci. Z postacią Katullusa willę powiązał renesansowy historyk – niejaki Marino Sanuto Młodszy. Jej powstanie datuje się albo na sam koniec I wieku przed Chrystusem lub początek I wieku, natomiast schyłek jej funkcjonowania miał miejsce pod koniec III wieku.
Èze Village – bajkowe miasteczko na Lazurowym Wybrzeżu
Końcówka marca to – w naszym pięknym kraju – prawie wiosna. A co dopiero tu, na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie klimat śródziemnomorski – nawet zimą – znany jest ze swej wyjątkowej łagodności. Na to też liczyłem i ja z nadzieją, że zmarznięte zimowym chłodem członki znajdą ukojenie pod znakiem Francuskiej Riwiery. Jadę więc zakosztować przedsmaku lata! Okulary słoneczne nie były jednak potrzebne! Deszcz i zimny wiatr towarzyszyły mi podczas całej mojej podróży. Swoje apogeum zła pogoda osiągnęła w miejscu, które uchodzi za klejnot Lazurowego Wybrzeża, a mianowicie w średniowiecznym miasteczku Èze Village, leżącym gdzieś pomiędzy Niceą a Monako. Lało tak niemożebnie, że żadna ochrona przeciwdeszczowa nie była mi w stanie pomóc. Zostawmy jednak uciążliwości podróży za sobą i przejdźmy do tego, co to oferuje nam to urocze miasteczko.
Castelmola – im wyżej, tym piękniej!
Jeśli zachwyciły Cię widoki, jakie roztaczają się z wysokości Taorminy, te, które zobaczysz z wyżyn Castelmoli wprawią cię w jeszcze większy zachwyt. Paweł Muratow pisał na początku XIX wieku. „W tej biednej, brudnej górskiej wiosce podróżny czuje się jak gdyby na krańcu świata, nad granicą, za którą kończy się życie”. Oczywiście przepaść czasu zupełnie przekształciła tę „biedną, brudną wioskę” w jedną z borghi più belli d’Italia, choć trzeba przyznać, że swą piękność zawdzięcza głównie swemu spektakularnemu położeniu. Sama droga do Castelmoli to już nietuzinkowe przeżycie, jeśli oczywiście nie zamierzasz podjechać tam autobusem, lecz wybierzesz się pieszo szlakiem zwanym Ścieżką Saracenów (Sentiero dei Saraceni). Ja niezbyt wiernie skorzystałem z tej trasy, gdyż po drodze pobłądziłem.
Taormina nie tylko dla bogaczy
Taormina jest jedną z najpiękniej, jeśli w ogóle nie najpiękniej położonym miasteczkiem na Sycylii. Zauważono to już dość dawno i nie jest żadną nowością, że latem trudno znaleźć tu dla siebie jakieś miejsce. Miasteczko wprost pęka w szwach. Wątpię jednak czy jest jakikolwiek sens, by tu wtedy przyjeżdżać. Ja osobiście – ze względu na upał – na Sycylię jeżdżę zazwyczaj zimą. Kiedy moda na Taorminę pojawiła się wśród europejskiej arystokracji, przybywano tam wyłącznie zimą. Kąpiele morskie było uznawane za dziwaczną fanaberię, a opalenizna świadczyła o niskim statusie społecznym tych, którzy zmuszeni byli wykonywać pracę fizyczną na otwartym powietrzu.
Hagia Sophia – potęga i chwała Konstantynopola
Wchodzę do jednej z największych i najważniejszych świątyń chrześcijańskiego świata, choć ta nie jest już dziś ani kościołem, ani nawet muzeum, a zaledwie jednym z wielu meczetów Istambułu. Jednak przez ponad tysiąc lat – zanim w 1520 roku ukończono katedrę w Sewilli – była największą chrześcijańską świątynią na świecie. Niewątpliwie jest ona także arcydziełem rzymskiej architektury późnego antyku. Ta monumentalna budowla była bowiem klejnotem cesarstwa wschodniego, które dopiero XIX-wieczni historycy zaczęli nazywać bizantyjskim.
Cefalù – między Bogiem a diabłem
Cefalú – z greki to tyleż, co głowa; miasto, którego historia sięga IV wieku przed Chrystusem. Tak też jego nazwa trwa nieprzerwanie od greckiego Kefalojdion, której początek dała najprawdopodobniej – górująca nad miastem – skała – La Rocca. Nie omieszkałem się wdrapać, uiściwszy uprzednio opłatę za bilet uprawniający do wejścia do lasu. Przygotujcie sobie od razu gotówkę, gdyż obydwa biletomaty były zepsute i nic nie uprawnia mnie do przekonania, że już działają. Lecz jeśli macie odliczoną gotówkę, nic wam nie przeszkodzi, gdyż za każdym z automatów stoi pracownik, który sprzeda wam bilet i – mniej lub bardziej uprzejmie – każe minąć automatyczne bramki do lasu, gdyż te także nie działają. Nawet jeśli mówicie po włosku, komunikacja z pracownikami lasu może być utrudniona, gdyż ci, których spotkałem, zdawali się mówić wyłącznie po sycylijsku. Zwracali się do mnie z pełnym przekonaniem, że sycylijski jest właściwie jednym językiem na świecie i każdy musi go rozumieć.
Bagheria – wille sycylijskich duchów
Wysiadam z pociągu na stacji Bagheria, po sycylijsku Baaria, czyli dobre powietrze. Jakże było mi trzeba w tym momencie pełnego, niczym nie zmąconego oddechu. Z radością więc pozbyłem się maseczki FFP2 i przystąpiłem do kolejnej penetracji tej – niezbyt popularnej dziś na turystycznym szlaku – miejscowości. Taką etymologię nazwy miasteczka przedstawiła mi spotkana przypadkiem – wlazłem nie tam gdzie trzeba – staruszka, mieszkająca na terenie sławetnej Villi Palagonia. Wrócę do niej w dalszej części mojego wywodu. Oczywiście są inne etymologie nazwy Bagheria w zależności od języka. I tak z fenickiego Bayharia, miałaby to być kraina zstępująca do morza. Z arabskiego Bāb al-Gerib – byłaby to wietrzna brama lub baḥrīyah – zwyczajnie po prostu morska.
Ferrara – pierwsze miasto nowoczesnej Europy
Mówi się o niej, że to pierwsze z nowoczesnych miast Europy. Choć wyraźnie dzieli się na część średniowieczną i renesansową, to właśnie dzięki części renesansowej Ferrara zasłużyła sobie na to na miano. A to z tej racji, iż została zaprojektowana wedle całkowicie nowych – jak na te czasy – założeń urbanistycznych. Ercole – z władającego miastem rodu d’Este – zlecił to wiekopomne zadanie w roku 1492 niejakiemu Biagio Rossetiemu – także rodem wywodzącemu się z Ferrary. To właśnie dzięki temu ambitnemu projektowi rozbudowy miasta w kierunku północnym, w 1995 roku Ferrara została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO zyskując zaszczytne miano miasta renesansu. W 1999 roku tytuł ten jeszcze rozszerzono na cały obszar doliny Padu.
Gaeta – kurort nie tylko dla patrycjuszy
Będzie tu bardzo malowniczo! Wąski półwysep, a w istocie wysoki skalisty cypel, wcinający się w Morze Tyrreńskie tworzy swoimi krawędziami dwie zatoki. Gaeta to nadmorskie miasteczko w Italii. Miasteczko włoskie, a więc spodziewamy się obcować tu z uświęconą historią i rozkoszować się zapierającymi dech w piersiach widokami lazurowej tafli morza. I właściwie tak tam jest, choć rozkosz ta przerywana jest czasami bolesnymi obrazami brudu, wieloletnich zaniedbań i zabytkowych kościołów obróconych w ruinę przez czas i obojętność. Powszechnie jednak wiadomo, że w przypadku, gdy każdy niemal kamień skrywa w sobie wielowiekową historię, trudno jest nie zobojętnieć na nią. Tym bardziej, że Gaeta nazywana jest miastem 100 kościołów. Nie ona jedna zresztą. To samo przecież pisałem kiedyś o sycylijskiej Modice! A między Bogiem a prawdą jest ich zaledwie 56! Tak więc wszechobecność zabytków powoduje ich spowszednienie. Nic dziwnego, kiedy przysiadasz w barze na kolejne tego poranka capucciono, postanawiasz pójść do toalety, a tam zaskakuje cię antyczna kolumna wyrastająca tuż obok muszli klozetowej. Ot po prostu Italia!