Cefalú – z greki to tyleż, co głowa; miasto, którego historia sięga IV wieku przed Chrystusem. Tak też jego nazwa trwa nieprzerwanie od greckiego Kefalojdion, której początek dała najprawdopodobniej – górująca nad miastem – skała – La Rocca. Nie omieszkałem się wdrapać, uiściwszy uprzednio opłatę za bilet uprawniający do wejścia do lasu. Przygotujcie sobie od razu gotówkę, gdyż obydwa biletomaty były zepsute i nic nie uprawnia mnie do przekonania, że już działają. Lecz jeśli macie odliczoną gotówkę, nic wam nie przeszkodzi, gdyż za każdym z automatów stoi pracownik, który sprzeda wam bilet i – mniej lub bardziej uprzejmie – każe minąć automatyczne bramki do lasu, gdyż te także nie działają. Nawet jeśli mówicie po włosku, komunikacja z pracownikami lasu może być utrudniona, gdyż ci, których spotkałem, zdawali się mówić wyłącznie po sycylijsku. Zwracali się do mnie z pełnym przekonaniem, że sycylijski jest właściwie jednym językiem na świecie i każdy musi go rozumieć.