Kto wie, czy życie to nie śmierć, a śmierć czy nie jest życiem
Eurypides
Z całej naszej wycieczki, na wizytę w katakumbach kapucynów w Palermo, zdecydowało się może – góra – 20 procent. Wszyscy mieli nie więcej niż 40 lat. Dziwne. Wydawało mi się, że z wiekiem człowiek coraz częściej myśli o śmierci, a jednak – znając styl życia kilku staruszków – wydaje się, że śmierć jest ostatnią rzeczą, która przychodzi im do głowy. Dzień dzisiejszy nastraja do myślenia nie tylko o śmierci, ale w ogóle o przemijaniu. Codziennie grzebiemy naszą przeszłość, a życie niepostrzeżenie zamyka przed nami pewne możliwości. Uciekanie przed myślą o śmierci jest jedną z największych głupot współczesnego człowieka.
Ktoś powie, że to chore, że tylko nienawidzący swojego życia ponurak roztkliwia się nad możliwością własnej śmierci. Ale ja nie mówię o jakimś neurotycznym podejściu do śmierci. Mówię o konfrontowaniu się ze śmiercią nie po to, aby czerpać z tego masochistyczną satysfakcję, ale po to, aby móc głębiej i lepiej żyć.
Starożytni rabini, widząc zbliżający się kondukt pogrzebowy, przerywali wykład i kazali swoim słuchaczom dołączyć do niego. Uważali, że pogrzeb jest najlepszą lekcją życiowej mądrości. Może czujesz uczucie ulgi i jakiejś perwersyjnej satysfakcji, kiedy wychodzisz z czyjegoś pogrzebu i myślisz sobie: co za wspaniałe uczucie, że to jeszcze nie moja kolej. Ale tu nie chodzi o konfrontację z obiektywnym faktem czyjejś śmierci – mniej lub bardziej dotykającej nas, albo takiej medialnej, która z rzadka nas porusza.
Na śmierć nie czekamy jako na jakieś zewnętrzne, przyszłe i obce nam doświadczenie, ze śmiercią się liczymy w każdej chwili, bo jest naszą najbardziej własną możliwością. „Tak oto – pisze Heidegger w swojej słynnej książce Bycie i czas – śmierć odsłania się jako możliwość najbardziej własna, bezwzględna, nieprześcigniona. Jako taka jest wyróżnionym czymś, co nas czeka.” G
JAK MUMIE MOGĄ UCZYĆ NAS ŻYCIA?
Schodzimy do podziemi. Niestety nie wolno fotografować, ani filmować mumii. Co jest naszym celem oprócz zaspokojenia próżnej ciekawości? Widok niecodzienny – robi duże wrażenie, kiedy około ośmiu tysięcy zmumifikowanych ciał patrzy w twoją stronę swoimi – nie zawsze – pustymi oczodołami. To jedna z największych na świecie kolekcji mumii. Są w każdym wieku i różnych profesji, powieszeni na ścianach lub leżący we wnękach. Reprezentują szmat czasu począwszy od pierwszego poddanego w 1599 roku mumifikacji zakonnika – Silvestro da Gubbio. Od 1621 roku zaczęto także mumifikować świeckich, choć chodzi raczej o wyższe warstwy społeczne. Być może w kwestii śmierci wszyscy jesteśmy równi, ale jeśli chodzi o pochówek – jak to w życiu bywa – są lepsze i gorsze lokalizacje. Katakumby należały akurat do prestiżowych kwater wiecznego odpoczynku.
Wkraczamy do galerii śmierci, w której umarli wciąż chcą grać przydzielone im za życia role. Przestrzegać przed beztroską z jaką traktujemy swoje życie. Przed trwonieniem czasu na głupoty, na tanie pociechy, czy krótkotrwałe znieczulenia. Przestrzegają nas przed tym, że śmierci nie możemy potraktować z przymrużeniem oka, jeżeli tylko swoje życie chcemy potraktować poważnie. Co by nam powiedzieli, gdyby mogli przemówić? Pewnie to, żebyśmy nie próbowali żyć tak jakby śmierci nie było. Kto trywializuje śmierć, musi także trywializować własne życie. Nie chodzi jednak o żaden masochizm, ani o dołowanie się polegające na codziennym rozmyślaniu o własnym umieraniu. Nie chodzi o ucieczkę od życia, które przecież zawsze jest tu i teraz. O co więc chodzi?
Chodzi o to, że śmierć daje właściwą perspektywę dla tego, czym zajmujemy się za życia. Ideałem byłoby więc żyć tak, jakbyś miał żyć wiecznie, zakładając jednak, że w każdej chwili możesz umrzeć. Skazany na śmierć jest doskonale wolny. Może już powiedzieć wszystko i wszystkim. A mówi tylko to, co konieczne. Nie zajmuje się głupotami, na które nie ma już czasu. No i od czego jeszcze ma nas uwolnić? Od strachu przed samą śmiercią. Odsuwanie myśli od śmierci nie jest chyba najlepszym pomysłem na oswojenie się z jej koniecznością.
Epikur uważał strach przed śmiercią za jedną z najbardziej przeszkadzających nam w życiu lęków. Nie sama śmierć jest jednak tak straszna, – uważa on – ale oczekiwanie na nią. Mędrzec jednak ani nie wyrzeka się życia, ani nie boi się śmierci. Może jego pociecha nie jest dla nas zbyt przekonująca, ponieważ – wedle Epikura – póki żyjemy, nie ma śmierci, a kiedy ona przychodzi – nie ma już nas. Nie w tym rzecz, aby się pocieszać, ale żeby lepiej żyć. W platońskim Fedonie – Sokrates powiada, że życie filozofa, a my powiedzielibyśmy dziś – człowieka, który pragnie po prostu świadomie żyć, jest właściwie przygotowaniem do śmierci.
KATAKUMBY – WSPÓLNOTA ŻYWYCH I UMARŁYCH
Dobrane według najlepszego dla siebie towarzystwa. Jest zakątek dziewic, które choć nie zdążyły wyjść za mąż, odziane są w suknie ślubne. Co za upiorny pomysł! Dalej biskupi, prałaci, zakonnicy, kupcy, uczeni i w końcu małe dzieci. Wraz z umożliwieniem pochówku osób świeckich katakumby zaczęły się rozrastać. Cały proces mumifikacji był nadzorowany i podzielony na etapy. I tak w pierwszej kolejności stawiano po kilka zwłok do ciasnych i suchych pomieszczeń, w których panowała odpowiednia cyrkulacja powietrza w celu całkowitego wysuszenia. Trwało to od około 8 do 10 miesięcy. Tak wysuszone zwłoki myto za pomocą octu i ubierano w najbardziej reprezentacyjne stroje, po czym stawiano w korytarzu, tak aby mogli je odwiedzać bliscy, którzy raz na jakiś czas zmieniali swoim zmarłym ubrania.
Największą „atrakcją” katakumb jest zmumifikowane ciało dziecka – 2 letniej Rozalii Lombardo zmarłej w 1920 roku – najprawdopodobniej na zapalenie płuc. Jest to ostatnie z ciał, które poddano mumifikacji. A jednocześnie zmumifikowane wedle unikalnej receptury doktora Alfredo Salafiego (1869–1933), której skład odkryto całkiem niedawno. To mumia inna niż wszystkie. Dziewczynka wygląda jakby spała. Niestety jej ciało także zaczęło się rozpadać powoli. Kiedy miałem okazję zwiedzać katakumby, mumia przebywała jeszcze w metalowej trumience ze szklaną pokrywą. Obecnie została zamknięta w hermetycznej kapsule wypełnionej azotem.
Trzeba pamiętać, że katakumby to nie pałac strachów, ani dekoracja na Halloween, ale cmentarz chrześcijański. Żeby zrozumieć prawdę tego miejsca, trzeba przede wszystkim postarać się zrozumieć świadomość człowieka wierzącego, dla którego prawdziwe życie jeszcze się tak naprawdę nie zaczęło. A to z czym teraz mamy do czynienia to tylko błądzenie w ciemnościach wiary, które możemy porównać do życia płodowego. A więc z tej perspektywy śmierć jawi się zupełnie inaczej. Jest w zasadzie narodzinami i nowym początkiem. Tym właśnie pierwotne chrześcijaństwo w swoim kulcie świętych wyróżniało się od pogaństwa, iż łamało głęboko zakorzenione przekonanie o nieprzekraczalności granicy między życiem a śmiercią. „Napełniliście cały świat grobowcami i cmentarzami!” – wykrzykiwał ze złością cesarz Julian Apostata. Oczywiście, lecz nie ma w tym ani odrobiny kultu śmierci, lecz przeciwnie, przekonanie, że zmarli uczestniczą w życiu pełniejszym niż żywi.
Leave a Reply