Bo choć znany jestem z przesady, ubarwiania bądź przejaskrawiania wielu spraw w kierunku raczej negatywnym, tym razem będzie inaczej. Katania jest piękna! Piękna pomimo tego, o czym każdy odwiedzający południowe Włochy wie aż za dobrze. Bywa tu brudno wcale nie rzadko, dewastacja jest widoczna prawie na każdym kroku a bezdomne psy – głodne i kalekie – wałęsają się po przedmieściach.
Czy jest jednak miasto, które nie ma swojej ciemnej strony, nawet gdy nie jest ona widoczna na pierwszy rzut oka? Katania ma jednak w sobie – podobnie jak Neapol – to, coś, w czym rozkochują się tysiące tych, którzy nie poprzestają na pierwszym wrażeniu. Cudowna atmosfera, radośni ludzie, oszałamiająca architektura baroku i antyczne pozostałości. Nie wierzcie tym, którzy mówią, że Katania jest mało turystyczna. A tak na marginesie, jest ponoć najbardziej nasłonecznioną częścią Italii. Słońce świeci tu średnio 2600 godzin w roku.
ŚWIĘTA AGATA – PATRONKA KATANII
Jeśli wierzyć łacińskiej sentencji wykutej na jednej z bram miasta – dziś znanej jako porta Garibaldi – Melior de cinere surgo, po tragicznej erupcji Etny w 1669 roku i trzęsieniu ziemi w roku 1693, miasto podniosło się z popiołów jeszcze piękniejsze niż było przedtem. Zresztą niszczenia doznało wtedy wiele miast i miasteczek tej części Sycylii, o czym pisałem już w w poprzednim wpisie o sycylijskim baroku. Hiszpański król Karol I litościwie zwolnił Katanię z płacenia podatków przez dziesięć lat.
A mogło być dużo gorzej, gdyby nie oryginalna sycylijska pobożność i opieka św. Agaty – patronki miasta. Mieszkańcy pamiętają legendę o tym, że rok po jej męczeńskiej śmierci miała miejsce erupcja Etny, a lawa zmieniła kierunek, gdy tylko ludzie postawili „zaporę” w postaci przedłużonego welonu świętej męczennicy. Święta Agaty poniosła śmierć około 250 roku za cesarza Decjusza, a dokonało się to w bardzo brutalny sposób. Po odcięciu jej piersi obcęgami, rozpięto jej ciało na rozżarzonych węglach. Na pamiątkę tego faktu zjeść dziś możemy – chyba w każdej cukierni w Katanii – deser w postaci lukrowanych piersi św. Agaty.
Z kolei 3 lutego ma miejsce kilkudniowa fiesta ku jej czci ze spektakularnymi procesjami i fajerwerkami, która w swej huczności ma przebijać zarówno sylwestra jak i karnawał. Relikwie świętej zostają umieszczone w specjalnej szkatule i postawione na il fercolo – ruchomym ołtarzu, niesionym podczas procesji przez około 500 odzianych w białe szaty mieszkańców, którzy ile tylko sił, krzyczą: „niech żyje św. Agata!”. Ponoć niegdyś podczas fiesty, kobietom pozwalano na frywolne zachowania pod warunkiem, iż miały założone maski, przez które spoglądały na świat jednym tylko okiem.
BURZLIWA HISTORIA KATANII
Miasto założyli Grecy w 729 roku przed Chrystusem, dla których kraina ta owiana była złą sławą, ponieważ – wedle Odysei – mieszkają tu ludożercy, niejacy Lajstrygnonowie. Wsławili się oni niecnym czynem, kiedy zatopili Odyseuszowi aż 11 okrętów, a załogę ich zjedli.
Sławetny tyran Syrakuz Hieron podbił je w 476 roku przed Chrystusem i zmienił nazwę z Katane na Aitna. W 263 roku podbili je z kolei Rzymianie. Po upadku zachodniego cesarstwa, miasto bardzo podupadło. Zdobywali je kolejno Wandalowie, później Ostrogoci. W 535 roku udało się odbić Sycylię Bizantyjczykom pod wodzą słynnego wodza Belizariusza.
W X wieku Katania stała się jednak częścią emiratu Sycylii. Zbuntowany dowódca bizantyjski Eufemiusz obwołał się cesarzem i do pomocy zawołał Arabów. Choć wkrótce został zabity, Arabowie ani myśleli wynosić się z wyspy. W 902 roku padła ostatnia twierdza Sycylii – Taormina. Mimo wielu starań Bizancjum nie odzyskało już Sycylii. Spod panowania arabskiego Katanię wyzwolili dopiero w 1072 roku Normanowie pod wodzą dwóch braci: Roberta Guiscarda oraz Rogera, z rodu Hauteville.
KATEDRA POD WEZWANIEM ŚW. AGATY
Główna ulica miasta, na której toczy się gwarne życie to Via Etnea – wieczorem pękająca w szwach, wszak to pora na passegiatę. Biegnie ona do placu katedralnego, gdzie wznosi się katedra pod wezwaniem św. Agaty, w której to spoczywają jej relikwie. Obecna barokowa świątynia powstała na miejscu wcześniejszego normańskiego kościoła wybudowanego w 1094 roku przez hrabiego Rogera przy użyciu – o zgrozo – materiału z pobliskiego rzymskiego amfiteatru. Normanowie jak pamiętamy podobnie potraktowali ruiny w Pestum.
Świątynia była już odbudowywana po trzęsieniu ziemi w 1169 roku, a obecna barokowa wersja powstała w 1669 roku. Oprócz relikwiarza świętej wraz ze słynnym welonem oraz koroną, którą rzekomo podarował jej sam Ryszard Lwie Serce, świątynia może pochwalić się także ramieniem św. Jerzego. W kaplicy NMP znajdują się także doczesne szczątki władców aragońskich: Fryderyka II (zm. 1337), Ludwika (zm. 1355), Fryderyka III (zm. 1377) oraz królowej Marii (zm. 1402).
Jest jednak coś, co łatwo można przeoczyć. Pod katedrą znajdują się rzymskie termy z III wieku. Po erupcji Etny zostały zalane lawą, lecz zostały odkryte w XVIII wieku za sprawą księcia Biscari. Aby popatrzeć na plac katedralny i miasto z góry, warto wejść na kopułę znajdującego sie w pobliżu kościoła Chiesa della Badia di Sant’Agata.
Opowieść o mieszkańcach katedry zakończę dumą miasta, a mianowicie postacią Vincenzo Belliniego, którego ciało zostało tu sprowadzone z francuskiego Puteaux w 1876 roku. Słynny kompozytor urodził się w Katanii w 1801 roku i mieszkał tu przez 16 lat. Był nawet kolegą naszego Chopina. W jego domu rodzinnym, na przeciwko kościoła franciszkanów, urządzono poświęcone jego twórczości muzeum.
W Katanii znajduje się jeszcze teatr jego imienia. Warto także wejść do ogrodów Belliniego znajdujących się nieopodal, które Juliusz Verne uważał za najpiękniejsze w Europie. No może jednak trochę przesadził. Z drugiej strony, nie objawiły mi się one w pełnej krasie, bo byłem tam końcem lutego. Można tu jednak przysiąść na ławce i zaobserwować lokalne zwyczaje karnawałowe. Spacery dumnych rodziców ze swoimi poprzebieranymi pociechami, które rozrzucały gdzie popadnie confetti i wystrzeliwały na siebie i wszystko dookoła coś0, co przypominało sprężone gluty w areozolu.
PLAC KATEDRALNY I VIA ETNEA
Na placu katedralnym uwagę przykuwa egipski obelisk stojący na słoniowym grzbiecie. Obelisk ten wzorowany jest na dziele Gian Lorenzo Berniniego znajdującym się tuż obok rzymskiego Panteonu. Wyryte na nim napisy wskazują na kult bogini Izydy. Jej kult podlegał hellenizacji i już w II wieku przed Chrystusem dotarł na Sycylię. W szczególny sposób czczona była w miastach nadmorskich wraz z przydomkiem Pelagia, co oznacza „morska”, w związku z czym była patronką żeglarzy.
Autorem słonia – wykonanego z lawy wulkanicznej – z kolei jest główny architekt miasta – Giovanni Battista Vaccarini (1702-1768) – autor fasady katedry, który – swoją drogą – pochodził z Palermo. Nie sposób nawet wymienić wszystkich budynków, na które należy zwrócić uwagę podczas naszego spaceru po Katanii. Przy placu katedralnym znajduje się jeszcze XVII wieczny ratusz – Palazzo degli Elefanti, Palazzo Chierici wybudowany w XVIII wieku oraz znajdujący się nieopodal Palazzo Biscari.
Obojętnie nie można przejść także obok XIX wiecznej fontanny Amenano, która zdradza, iż pod placem katedralnym płynie rzeka o tej samej nazwie. Zaraz za fontanną znajduje się słynny targ rybny, którego także nie powinniśmy omijać. Jego widok oddaje koloryt tętniącego życiem miasta. Jest tu hałaśliwie i smrodliwie, ale w tej atmosferze targowego gwaru sporo ludzi raczyło się – jak gdyby nic – lokalną kuchnią i spokojnie popijało piwo.
Na Via Etnea warto zwrócić uwagę także na kościół Santa Maria della Consolazione, zwanym też Collegiatą. Jego projektantem jest – wspomniany już przeze mnie w poprzednim poście o sycylijskim baroku – nasz rodak Stefano Ittar, a przy tym zięć i następca głównego architekta Katanii Vaccariniego.
ULICA CROCIFERI – AH ZNÓW TEN BAROK
Jako, że moja wyprawa biegła szlakiem sycylijskiego baroku, wspomnieć należy o ulicy Crociferi, czyli ojców Kamilianów wpisaną w 2002 roku na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, na której znajduje się największe w Katanii nagromadzenie barokowych kościołów: Chiesa di San Camillo, Chiesa San Giuliano, Chiesa di San Francesco Borgia, Chiesa di San Benedetto, Chiesa di San Franscesco d’Assisi all’Immacolata oraz klasztor sióstr Benedyktynek. Niestety wszystkie były zamknięte i można je było podziwiać jedynie z zewnątrz. Ale – jak dla mnie laika – to właśnie ich fasady robią największe wrażenie.
Przy placu Dantego stoi z kolei największa sycylijska świątynia, a mianowicie kościół pw. św. Mikołaja – Chiesa di San Nicolo All’Arena o długości ponad 100 metrów. Zaraz obok kościoła znajduje się benedyktyński klasztor – jedno z największych opactw w Europie. Obecnie mieści się tutaj Wydział Humanistyczny Uniwersytetu w Katanii. Odbudowywany po trzęsieniu ziemi od 1702 aż do 1866 roku. Znaczna jego część została zaprojektowana oczywiście przez Giovanniego Battistę Vaccariniego.
RZYMSKIE AMFITEATRY W KATANII
Na ulicy Via Teatro Greco znajdziemy teatr, ale nie grecki, lecz rzymski z I wieku po Chrystusie. Najprawdopodobniej jednak był tu wcześniej teatr grecki, gdzie w 415 roku przed naszą erą ateński dowódca Alkibiades namawiał mieszkańców Katanii do uderzenia na Syrakuzy. Teatr ten – czego musimy być świadomi – jest zabudowany i z ulicy wcale nie rzuca się w oczy, choć bynajmniej nie jest mały. Mógł pomieścić nawet 7 tysięcy ludzi.
Na Piazza Stesicoro znajdują się resztki innego rzymskiego amfiteatru z przełomu II i III wieku, który mógł pomieścić nawet 15 tysięcy ludzi. Jak dla nas to bezcenny antyczny zabytek, lecz – jak już wiemy – wiele antycznych budowli było postrzeganych jako zaledwie rezewuar materiałów budowlanych. Wspomniany amfiteatr padł ofiarą Teodoryka – króla Gotów, który akurat budował dla siebie siedzibę.
TRITTICO AGATINO
Trzeba wspomnieć jeszcze, iż zaraz obok jest kościół San Biagio, którego inna nazwa to Sant’Agata alla Fornace. Jest to ponoć miejsce kaźni świętej Agaty, a nazwa kościoła nawiązuje wprost na sposób, w jaki święta męczennica poniosła śmierć. Kościół ten wchodzi w skład tzw. Trittico Agatino obok Santuario Sant’Agata al Carcere – kościoła wzniesionego w miejscu, w którym przetrzymywano świętą oraz Chiesa di Sant’Agata la Vetere – kościoła, który pełnił rolę katedry w latach 380 – 1094.
Uliczką Auteri docieramy do zamku Ursino, który swą nazwę zawdzięcza ponoć rzymskiemu konsulowi Arsinusowi. Został zbudowany przez Riccarda di Lantini dla Fryderyka II Hohensaufa, a dziś mieści się w nim muzeum miejskie. Trzeba wspomnieć, iż w Katanii mieści się także najstarszy na Sycylii uniwersytet, założony przez Alfonsa V Aragońskiego w 1434 roku.
SAN BERILLO I NA TYM KOŃCZYMY
Po drodze zbłąkałem się też do dzielnicy San Berillo – jednej z tych „gorszych” części miasta – niegdyś schronienie, ale i getto wszelkiej maści „wykluczonych”: imigrantów, wyznawców alternatywnych modeli życia, transeksualistów, dealerów narkotyków, handlarzy żywym towarem, a w związku z tym przede wszystkim prostytutek. To piekielna podświadomość Katanii, w której eros i tanatos splecione są w swym mordeczno-miłosnym uścisku.
Do niedawna to jeden z największych burdeli śródziemnomorskiej części Europy, do którego zjeżdżały kobiety nie tylko z całej Italii, ale także z Ameryki Południowej i Afryki. I oto nagle mu mojemu zdziwieniu San Berillo pojawił się przed moimi oczami jako śliczny pastelowy ogród zabaw, niczym plac zrobiony na glanc. Pełno kwiatów, wszędzie porozstawiane doniczki, tu i tam juki, palmy i bananowce. Widać, że miejsce to przeszło znaczną rewitalizację.
Na dzisiaj wystarczy. Tu kończymy dziś spacer po Katanii, po której – wbrew pozorom – można by spacerować bardzo długo. Najlepiej wsiąkać powoli w pulsującą życiem tkankę miasta, włączając się niespiesznie w jej krwioobieg. Ja zdecydowanie za krótko byłem w tym mieście, nie widziałem wszystkiego, co zamierzałem, a na wiele rzeczy jedynie rzuciłem okiem. Nie zawsze niestety udaje mi się podróżować w trybie slow, dlatego z pewnością wrócę tu jeszcze. No i oczywiście zapraszam na koniec na krótki film z Katanii.