SZANUJ TAKŻE TO, CZEGO NIE ROZUMIESZ
Jedna z tych rzeczy, która mnie najbardziej irytuje u ludzi? Nie ma chyba nic głupszego niż ocenianie czegoś bez jakiejkolwiek próby zrozumienia. Oczywiście taka próba wymaga od nas wysiłku zdobycia wiedzy na temat miejsca, do którego się udajemy. Trzeba przynajmniej z grubsza starać się zrozumieć styl życia ludzi z innych kręgów kulturowych lub choćby tylko innej mentalności.
I tak ludzie o niskiej reputacji kpią sobie np. z praktyk religijnych, o których symbolice nie mają najmniejszego pojęcia. Ubierają się w sposób nie licujący z powagą miejsca, tłumacząc się przy tym, że są przecież na wakacjach. W szczególny sposób należy szanować to, co dla drugiego człowieka jest święte. I to właśnie ze względu na szacunek dla niego. Nie twierdzę przy tym, że nie należy pewnych zachowań oceniać. Zrozumienie i szacunek nie polega przecież na wstrzymaniu się od osądu moralnego pewnych praktyk, które powinny budzić nasze oburzenie, a które często wynikają z tradycji lub religii. Religia nie stwarza enklawy do działania poza dobrem i złem.
NIE MANIFESTUJ SWOJEJ WYŻSZOŚCI
Często chodzi tu o wyższość przejawiającą się w statusie materialnym. Jest oczywiście turystyka, która jest wykorzystywaniem czyjejś trudnej sytuacji materialnej: taka może być seksturystyka lub turystyka slumsowa, w której bieda jest wprost traktowana jako atrakcja turystyczna. Ale nie musi zawsze chodzić tylko o wyższość w sensie materialnym, Może to być przecież wyższość cywilizacyjna lub przekonanie o własnej wyższości moralnej.
Nie chodzi tylko o manifestowanie jej wobec tubylców, którzy są często dużo biedniejsi niż turysta spędzający wakacje w egzotycznym kurorcie. Równie dobrze można to robić nad polskim jeziorem lub w Egipcie wobec innych turystów. To właśnie w Egipcie, mimowolnie usłyszałem słowa kogoś, kto potwornie narzekał na hotel. Wszyscy wokół robili wielkie oczy o co mu chodzi. Ale on najwidoczniej bywał wcześniej w takich obiektach, które są trudne do wyobrażenia dla zwykłego zjadacza chleba. Nic mu nie smakowało, obsługa była koszmarna, a pokoje nie nadawały się nawet dla bydła. Sam nie wyglądał bynajmniej na kogoś, kto wakacje spędza wespół z Paris Hilton. Typowy polski Janusz. Przecież Egipt dla nowobogackich uchodzi za jeden z najbardziej obciachowych kierunków.
UWAŻAJ GDZIE I JAK ROBISZ SELFIE
Pozowanie do zdjęć w dziwnych pozach i to w miejscach, które nie licują z robieniem kretyńskich min to prawdziwa plaga turystyki. W zasadzie wynika to z braku szacunku i zawinionej ignorancji. Mieliśmy już selfie zrobione przez izraelską nastolatkę na tle krematorium, czy powyginane ciała w zabytkowych kościołach. Na Sri Lance wprowadzono nawet surowe kary za całowanie się z posągami Buddy. Stało się to bowiem prawdziwą plagą.
Są miejsca – jak na przykład katakumby w Palermo, gdzie nie wolno i nie należy robić zdjęć – również dlatego, by okazać szacunek tym, których szczątki tam spoczywają. Ludzie często patrzą na to, co zwiedzają jak na coś, co nie jest wcale tak do końca realne jak by się mogło wydawać.
NA WAKACJACH BĄDŹ ZAWSZE TYLKO TYM KIM JESTEŚ
Ludzie często zapominają, że wakacje lub urlop to nie jest czas, w którym wszelkie normy ulegają zawieszeniu, obyczaje rozprzężeniu, a oni mogą – po okresie codziennego udawania – być wreszcie sobą i pogrążyć się w moralnym chaosie. Czasem wystarczy zwykłe wyjazdowe szkolenie lub wyjazd integracyjny, aby zauważyć, że – kiedy alkohol obowiązkowo leje się strumieniami – troskliwi tatusiowie i przykładne mamy zamieniają się w casanovy i wyuzdane ladacznice.
Ciepło, oddalenie od domu, a czasem po prostu okazja, sprawiają, że z człowieka wychodzi nie zawsze to, co najlepsze. Nie w tym rzecz, aby prawić tu morały o dobrym prowadzeniu się, lecz by starać się zawsze i w każdym miejscu być tylko i wyłącznie sobą. Udawanie kogoś innego jest zawsze i wszędzie bardzo męczące. To dobra okazja, by zapytać siebie kim naprawdę jestem. Bo nie zawsze in vino veritas.
WSPIERAJ LOKALNY BIZNES
Pomagamy przez sam fakt podróżowania. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, że dajemy utrzymanie ogromnej ilości ludzi. Oni nas potrzebują. Oczywiście możemy spać w hotelu międzynarodowej sieci, kupować pamiątki produkowane dla całego świata w Chinach i generalnie niewiele mieć wspólnego z lokalnym biznesem.
Spotkałem się nieraz z przekonaniem, że ludność miejscowa traktuje turystów jak dojną krowę, którą należy wydymać na kasę przy każdej okazji. Nie można jednak tego – z pewnością niesprawiedliwego przekonania – generalizować i traktować np. beduińskie dziecko próbujące sprzedać nam jakiś kamyczek za jednego dolara jako intruza czy chłopca oferującego pocztówki jak zwykłego naciągacza. Trzeba docenić ich trud i przy odrobinie empatii spróbować pojąć, że zamiast beztroskiego dzieciństwa, zmuszone są do pracy od najmłodszych lat. Dlatego tak ważne jest wspierać lokalne rękodzieło i – zamiast jeść w MacDonaldzie – korzystać z okazji, by spróbować lokalnych produktów. Bądź więc choć trochę jak Robert Makłowicz.
Pisząc o pamiątkach – tak przy okazji – ważne jest, aby nie wywozić „kamyczków”. Wydaje się nam, że to już skrajny debilizm. Niestety jest to wielki problem, z którym borykają się Grecy, Włosi czy Egipcjanie. No i oczywiście muszelki, koralowce czy – nie daj Bóg – wyroby ze zwierząt chronionych. Ignorancja nie jest tutaj wytłumaczeniem przed odpowiedzialnością karną. Ileż wspaniałych zwierząt musi rozstać się z życiem dla ludzkiej głupoty, pychy i próżności?