• Kontakt
  • O BLOGU

MARE NOSTRUM

  • Kontakt
  • O BLOGU
Home  /  HISTORIA  /  Lecce – miodowy szał baroku
11 czerwiec 2017
HISTORIA

Lecce – miodowy szał baroku

Stacja Lecce. Dojeżdżamy trenitalią wprost z Bari. Szybko, sprawnie i bez żadnych przesiadek. Na stacji kolejowej tłumnie witają nas reprezentanci Czarnego Lądu. Po wyjściu z niej trudno nie odnieść wrażenia, że oto nie znaleźliśmy się wcale w ukochanej Italii, lecz raczej w sercu głębokiej Afryki. Niektórzy już proszą mnie o qualcosa da mangiare. Myśląc sobie skrycie, że jako polski urzędnik najniższego szczebla mógłbym ich swym ubóstwem jedynie zawstydzić, odrzekłem zdecydowanie sono povero, czym z pewnością nie zaskarbiłem sobie sympatii. Nic dziwnego. Okazuje się, że tuż przy stacji znajduje się coś w rodzaju centrum pomocy dla „uchodźców z Syrii”. A mając na uwadze, że owo irracjonalne poczucie „bycia nieswojo”, bierze się ze zwykłej niewiedzy i braku obycia w świecie, szybkim krokiem udaliśmy się w poszukiwaniu „Florencji Południa”- jak się zwykło mówić o Lecce.

ŚWIĘTY ORONZO

Pierwsze kroki nie wskazywały, abyśmy znaleźli się w mieście uchodzącym za perłę apuliańskiego baroku. Rozglądając się wokół i przypominając sobie sycylijskie Noto, nic podobnego nie dało się zauważyć. Dopóki nie weszliśmy w obręb starego miasta, Lecce wydało się miastem nie grzeszącym zbytnią pięknością. Dopiero docierając do celu swojej wędrówki, czyli naszego pensjonatu, otworzyły się nam oczy. Oto ukazał się widok Piazza Sant’Oronzo. Dodajmy, że ów pensjonat o nazwe Leccesalento prowadzony jest przez naszą rodaczkę – Panią Danusię. Wszystkim gorąco i zupełnie bezinteresownie polecam. Jego główną atrakcją jest fakt, że jest on usytuowany przy samym głównym placu miasta. Z jego okna możecie podziwiać wspaniały widok na statuę świętego patrona miasta oraz rzymski amfiteatr z II wieku.

Wiemy już, że serce Lecce to Piazza Sant’Oronzo, na którym to wznosi się kolumna z jego figurą. Jedna z dwóch, które niegdyś – w dzisiejszym Brindisi – znaczyły kres Via Appia. Przeniesiono ją tutaj w roku 1666 jako wotum dziękczynne za to, że Lecce ominęła zaraza. To zresztą nie jedyne miasto w Apulii, w którym zetknąłem się z kolumną, z której święty Oronzo – pierwszy biskup Lecce, spogląda na powierzony mu lud. Także w Ostuni, strzeże on miasta, którego razem ze świętym Biaggio, jest patronem. Obydwaj zresztą są patronami diecezji Brindisi.

Obok kolumny znajduje się tzw. Sedile, czyli Palazzo di Seggio z 1529 roku oraz dawny kościół pod wezwaniem św. Marka z 1543 roku. Sedile służyło jako miejsce posiedzeń rady miasta, podczas gdy kościół był miejscem modlitwy dla weneckich kupców osiadłych w mieście. Oczywiście przy placu znajdziecie moc kawiarenek, restauracji, lokalnego streetfoodu, a nawet MacDonalda. Pijąc capuccino i jedząc cudowne cornetto w Caffe al Vino, wspomnijcie także na ów znamienity fakt, iż to właśnie tutaj po raz pierwszy po śmierci Juliusza Cezara – swego stryjecznego dziadka i przybranego ojca, Oktawian – późniejszy pierwszy rzymski cesarz, został obwołany imperatorem.

POCZĄTKI MIASTA

Miasto istniało już w czasach Messapiów i dość wcześnie, bo w III wieku przed Chrystusem zostało podbite przez Rzymian, którzy to nadali mu nazwę Lupiae, zmienioną później na Litium. W II wieku, za panowania cesarza Hadriana, zbudowano wspomniany już amfiteatr na 20 tysięcy miejsc. Za panowania Rzymian miasto intensywnie się rozwijało za sprawą Via Appia, którą przedłużono na północ. W czasach bizantyjskich znaczenie Lecce podupadło na rzecz Otranto, które stało się głównym portem bizantyjskiej Italii. Za czasów normańskich nieco odżyło, stając się ważnym ośrodkiem handlowym. Lecz to, z czego słynie Lecce, a więc tutejszy barok, to – rzecz jasna sprawa czasów dużo późniejszych – XVII i XVIII stulecia. Ów barok miasto zawdzięcza  habsburskiej Hiszpanii.

BAROK, BAROK I JESZCZE RAZ BAROK

Na rynku znajduje się Palazzo del Seggio (Il Sedile), zbudowany w 1592 roku, a także niewielki kościół Santa Maria delle Grazie z klasyczną fasadą z 1590 roku. Idąc Corso Vittorio Emmanuele, obok kościoła świętej Ireny i kościoła zakonu teatynów, docieramy do Piazza Duomo, nad którym góruje pięciopiętrowa dzwonnica autorstwa Giuseppe Zimbalo. Tego samego zresztą, który zaprojektował – znajdującą się obok – katedrę Santa Maria Assunta, wzniesioną w miejscu starszej, XI wiecznej świątyni. Fasada jest podzielona na dwie części. Dolna zdecydowanie skromniejsza od górnej. Wewnątrz barokowy ołtarz – także autorstwa Zimbalo, a także malowidła wykonane przez Oronzo Tisiego. Zaraz obok katedry, znajduje się pałac biskupi (1420-1428) i Palazzo del Seminario (1694-1709) zaprojektowane przez Giuseppe Cino. Pałac biskupi swoim przepychem przypomina o wielkim budowniczym barokowego Lecce – biskupie Luigim Pappacodzie (1595-1670). Co ciekawe, Piazza Duomo jest prawie całkowicie zamknięte. Jest to ewenement urbanistyczny we Włoszech. Ciekawym doświadczeniem jest na pewno wybranie się na spacer po zmroku. Oświetlone budowle dają niesamowity efekt wizualny.

Także inne kościoły na starym mieście, których w Lecce jest bez liku, zbudowano w stylu barokowym. Kościół franciszkanów San Matteo z obrazem sławnego Tintoretta. Dalej kościół dominikanów – San Giovanni Battista – także dzieło Giuseppe Zimbalo. W krużganku kościoła funkcjonowała kiedyś fabryka tabaki, która cieszyła się niesamowitą renomą dzięki Napoleonowi, który nie chciał używać żadnej innej. Niestety większość kościołów jest w ciągu dnia zamkniętych. I to nawet w niedziele! Także jedynie z zewnątrz można podziwiać piękno ich finezyjnych dekoracji. Chyba, że akurat jest w nich sprawowana liturgia, co akurat nie jest najlepszym momentem na zwiedzanie kościoła.

Trzeba wspomnieć, iż budowle w Lecce zostały wykonane z lokalnego kamienia, który posiada kolor bursztynowy. Całość daje nam wrażenie miasta prawdziwie miodowego. Jeśli zauważycie różnicę między kolorem bursztynowym a miodowym – wybaczcie, ale jestem udokumentowanym daltonistą! Do miasta wiodą trzy bramy. Pierwsza – Porta Napoli, będąca w rzeczywistości łukiem triumfalnym, następnie Porta di San Biaggio i Porta Rudiae, otoczona statuami świętego Oronzo, świętego Dominika i świętej Ireny – także patronki miasta. Zamek, jaki znajduje się w Lecce powstał za czasów Karola V w latach 1539-1549 na miejscu wcześniejszej, normandzkiej fortyfikacji, po której nie został nawet ślad.

BAZYLIKA SANTA CROCE

Jednak najbardziej okazałym i olśniewającym przykładem tutejszego baroku jest bazylika Santa Croce, tworząca razem z Palazzo dei Celestini (klasztor zakonu celestynów), jeden zapierający dech w piersiach budynek. Mogłaby ona bez żadnej przesady stawać do konkursu o laur najpiękniejszego kościoła na świecie. Niestety, kiedy w czasie, kiedy odwiedziłem Lecce, bazylika była całkowicie pokryta rusztowaniami. Zbudowana według planów Gabriele Riccardi, jej budowa rozpoczęła się w 1549 roku i trwała do 1582, kiedy to nastąpiło jej poświęcenie. Jej fasada to nie tylko pełen niesamowitego kunsztu majstersztyk, ale także alegoryczna opowieść o triumfie wiary nad chaosem życia pozbawionego łaski.

Wraz z poświęceniem kościoła jego budowa bynajmniej się nie zakończyła. W 1606 roku, pod kierownictwem Francesco Antonio Zimbalo, do głównej fasady świątyni dodano trzy portale. Ostatecznie taki kształt bazyliki, jaki obecnie możemy podziwiać (kiedy oczywiście nie będzie już rusztowań) to dopiero rok 1646. Fasadę bazyliki ukończyli – wspominany już – Giuseppe Zimbalo – syn Francesca oraz Cesare Penna.

 JEŚLI PO NIEMIECKU, TO TYLKO Z KONIEM

Stare miasto – i w zasadzie to co warte jest zobaczenia – zostało zamknięte w murach wybudowanych w 1543 roku za panowania  Karola V – króla Hiszpanii i cesarza rzymskiego z dynastii Habsburgów, syna Filipa I i Joanny Szalonej. Co do tego władcy, łatwiej jest chyba wymienić ziemię, nad którymi nie władał! To właśnie on znany jest z powiedzenia, iż „do Boga mówię po hiszpańsku, z kobietami rozmawiam po włosku, do mężczyzn zwracam się po francusku, zaś po niemiecku odzywam się wyłącznie do mojego konia”.

Oczywiście o miodowym przepychu Lecce można rozprawiać dowolną ilość czasu. Od tego nadmiaru wrażeń może nas nawet rozboleć głowa. Nam turystom przychodzi najczęściej uszczknąć tylko coś dla siebie i wracać do domu z poczuciem niedosytu oraz powiększającej się, wraz z każdym wyjazdem, ignorancji. Podróże ponoć kształcą? Możliwe. Na pewno także boleśnie uświadamiają naszą niewiedzę. Mało komfortowe uczucie, ale lepiej przecież być nieszczęśliwym Sokratesem niż zadowolonym prosięciem.

Booking.com

Poprzedni wpis Altamura – focaccia kontra Big Mac
Następny wpis Rimini się kocha i nienawidzi

Podobne wpisy

  • Co skrywa bazylika św. Klemensa w Rzymie?

  • Sirmione – od Katullusa po Marię Callas

  • Cefalù – między Bogiem a diabłem

Leave a Reply

Anuluj pisanie odpowiedzi

O MNIE

Jestem Witek, ciekaw zbyt wielu rzeczy na raz. Najbardziej jednak lubię śródziemnomorską kulturę, klimat i jedzenie. Nie ukrywam, że największą słabość mam do Włoch, które to najchętniej odwiedzam. Chciałbym, aby całe moje życie było - niczym niezmąconym - czasem wolnym, wypełnionym czytaniem i budującą rozmową przy kawie.

Archiwa

  • marzec 2024
  • wrzesień 2023
  • lipiec 2023
  • maj 2023
  • luty 2023
  • grudzień 2022
  • październik 2022
  • sierpień 2022
  • lipiec 2022
  • maj 2022
  • marzec 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • październik 2021
  • sierpień 2021
  • czerwiec 2021
  • maj 2021
  • marzec 2021
  • styczeń 2021
  • listopad 2020
  • wrzesień 2020
  • sierpień 2020
  • czerwiec 2020
  • maj 2020
  • marzec 2020
  • luty 2020
  • styczeń 2020
  • grudzień 2019
  • listopad 2019
  • październik 2019
  • wrzesień 2019
  • sierpień 2019
  • lipiec 2019
  • czerwiec 2019
  • maj 2019
  • kwiecień 2019
  • marzec 2019
  • luty 2019
  • styczeń 2019
  • grudzień 2018
  • listopad 2018
  • październik 2018
  • wrzesień 2018
  • sierpień 2018
  • lipiec 2018
  • czerwiec 2018
  • maj 2018
  • kwiecień 2018
  • marzec 2018
  • luty 2018
  • styczeń 2018
  • listopad 2017
  • październik 2017
  • wrzesień 2017
  • sierpień 2017
  • lipiec 2017
  • czerwiec 2017
  • kwiecień 2017
  • marzec 2017
  • styczeń 2017
  • listopad 2016
  • lipiec 2016
  • czerwiec 2016
  • marzec 2016
  • luty 2016
  • listopad 2015
  • sierpień 2015

Instagram

Ten komunikat o błędzie jest widoczny tylko dla administratorów WordPressa

Błąd: nie znaleziono kanału.

Przejdź na stronę ustawień kanału Instagramu, aby utworzyć kanał.