O blogu
Czasem bez ładu i składu. Raz o tym, to znów o tamtym. Co tylko przyjdzie mi do głowy. Jest w tym jednak jakaś myśl przewodnia, która porządkuje ten pozorny chaos – świat śródziemnomorski. Fascynował mnie od dziecka: Mitologia Parandowskiego, biblijne historie, kultura świata starożytnego i życie, które zwyczajnie karmi się sobą. Nie ucieka więc do tych wydumanych uzasadnień, których szuka umysł, dla którego zgasła prosta radość istnienia. Może jest w tym trochę myślenia utopijnego, nieco nostalgii za utraconym rajem. Ale czy nasze życie nie jest ciągłą próbą powrotu do niego?
Od tamtego czasu ciągle w jakiejś postaci fascynacja ta powraca. Do tego dochodzi ta – zanikająca niestety obecnie – świadomość, że bez wiedzy o tym świecie, nie ma też zrozumienia teraźniejszości, bo świat śródziemnomorski jest kolebką naszej europejskiej cywilizacji. Piszę o nim jako o pewnej jedności, a przecież żadną jednością nie jest. Jest mozaiką wielu znaczeń i nakładających się na siebie warstw. Nikt o tym lepiej nie pisze niż Ferdynand Braudel.
„Cóż to jest region Morza Śródziemnego? Tysiąc rzeczy naraz. Nie jeden krajobraz, lecz niezliczone krajobrazy. Nie jedno morze, lecz cała ich plejada. Nie jedna cywilizacja, lecz cywilizacje nawarstwione jedne na drugich. Podróżować po regionie Morza Śródziemnego to znaczy odnajdywać świat rzymski w Libanie, prehistorię na Sardynii, miasta greckie na Sycylii, obecność Arabów w Hiszpanii, islam turecki w Jugosławii. To znaczy zanurzyć się w miąższ wieków głęboko, aż po megalityczne budowle na Malcie czy piramidy egipskie. To znaczy spotykać rzeczy prastare, które wciąż jeszcze żyją i ocierają się o supernowoczesność. (…)
Jeśli chodzi o krajobraz śródziemnomorskiego rozdroża – zarówno fizyczny jak i ludzki – ten niejednorodny region przedstawia się nam we wspomnieniach jako spójny obraz, jak plan, w którym wszystko się ze sobą miesza i na nowo układa w oryginalną całość. Jak wytłumaczyć oczywistą jedność, tę najgłębszą istotę obszaru śródziemnomorskiego? Będziemy musieli próbować zrobić to kilkoma nawrotami. Wytłumaczenie nie leży wyłącznie w przyrodzie, mimo że zdziałała ona wiele w tym względzie; i nie wyłącznie w człowieku, który z uporem wiązał wszystko w jedno; leży ono jednocześnie w mnogich łaskach lub przekleństwach natury i w rozlicznych wysiłkach ludzi, wczoraj i dziś. A więc w nieskończonej sumie powtarzających się ryzykownych przedsięwzięć, nieszczęśliwych przypadków i sukcesów.”
To, że nie jest jednością, jakimś monolitem, za to ma wiele źródeł, nie oznacza, że można zaprzeczać jego tożsamości albo ją celowo rozmywać. Jak pisze pewien mało znany – lecz niezwykle ciekawy filozof – Giorgio Guzzoni; Europejczycy muszą na nowo dziś nauczyć się szacunku do tego, co ich własne. Muszą szukać w historii i kulturze przede wszystkim tego, co ich wznosi ku górze, co ich uszlachetnia.
Nie jest to możliwe bez lektury tych, którzy tę tradycję tworzyli i ją rozwijali, a więc: Dantego, Pindara, Platona, Hölderlina, Nietzschego, Heideggera i wielu, wielu innych. Bo świat śródziemnomorski to nie tylko słodkie widoczki czy smakowite kąski, ale przede wszystkim dziedzictwo duchowe.
Karl Jaspers w książce Duchowa sytuacja epoki, pisał: „Ten, kto w młodości uczył się łaciny i greki, czytał starożytnych autorów, przyswajał matematykę, poznał Biblię i kilku wielkich pisarzy swojego narodu napełniony jest światem, który w swej ruchliwości i otwartości daje mu niemożliwą do utracenia podporę i umożliwia mu dostęp do wszystkiego innego”.
Witek