Sześć dobrych rad o sztuce podróżowania można rozpocząć od tej pierwszej – nadrzędnej, że o sztuce podróżowania nie decyduje wcale zasobność portfela, choć bez kasy – co oczywiste – daleko nie zajedziesz, ale otwartość na nieznane i przekonanie, że podróżowanie jest sensem życia, ponieważ samo życie jest jedną wielką podróżą w nieznane.
O człowieku mówi się nieraz, że jest homo viator, czyli wędrowcem. To popularny w naszej śródziemnomorskiej kulturze topos literacki. Mówiąc o nim myślimy zazwyczaj o Odyseuszu, który przemierza morza i lądy, by wrócić do swojej rodzinnej Itaki. Twoim celem jest jednak nieznane. Nie bądźmy zatem jak te ptaki z piosenki Voyage sans bagages śpiewanej przez Dalidę , które całe życie budują dla siebie klatkę, z której wyfruwają udając się w swą ostatnią podróż.
NIE SZUKAJ PIĘKNA ZA WSZELKĄ CENĘ
Podróżując blisko lub daleko, staramy się spotkać to, co naprawdę nieznane. Jeżeli ktoś serwuje nam sztuczny świat, spreparowany z myślą o gustach turystów, który tylko udaje „nieznane”, możemy się tym nieźle wkurzyć. Autentyczność miejsc jest ich wartością. Każde miejsce ma swoją prawdę, nawet jeżeli nie jest ono szczególnie piękne. Nie należy szukać piękna za wszelką cenę. Dlatego nie rozumiem ludzi mówiących, że tu czy tam nie należy jechać, bo jest „nieładnie”. Oczywiście nie polecam tym, którzy myślą o wypoczynku, wybierać się w miejsca estetycznie nieciekawe, ale jeżeli szukamy przede wszystkim zapisów ludzkiego doświadczenia, wizualna atrakcyjność miejsca jest drugorzędna.
Dean MacCannell, autor książki Turysta. Nowa teoria klasy próżniaczej, uważa, że autentyczność to warunek udanego doświadczenia turystycznego. Dlatego też wielu dziś wyrusza „swoją drogą”, nie ufając komercyjnym wyjazdom, właśnie dlatego, że obawiają się, że zamiast obcować z czymś autentycznie nieznanym, otrzymają iluzję, która niewiele ma wspólnego z prawdą miejsca, do którego się udają.
SMAKUJ RZECZYWISTOŚĆ WSZYSTKIMI ZMYSŁAMI
Podróże – co prawda – kształcą wykształconych, lecz nieznane nie oznacza czegoś tylko nie poznanego jeszcze w sensie intelektualnym. Ktoś może lepiej znać – na przykład Włochy – ich kulturę i historię, kto nigdy tam nie był. Można przecież poczytać książkę lub włączyć film i wygodnie – bez ruszania się z kanapy – zarówno zobaczyć, jak i dowiedzieć się wszystkiego, co trzeba. W odkrywaniu nieznanego chodzi jednak o coś więcej niż wiedza. Chodzi raczej o smakowanie rzeczywistości wszystkimi zmysłami i oglądanie jej bez żadnych zapośredniczeń.
Jeśli chodzi o wiedzę – zazwyczaj mamy jej za mało. Patrzymy i „nie widzimy” wcale tego, co oglądamy. Nie szkodzi. Wiedzę można uzupełnić po powrocie. Natomiast doświadczenia miejsc, naszej obecności w nich, nic nie jest w stanie zastąpić. Po to właśnie podróżujemy, by móc przeżyć prawdę jakiegoś miejsca, która nie zamyka się tylko w poznaniu obiektywnych faktów na jego temat. Prawda ta zawiera także jego atmosferę, ten klimat, który można poczuć tylko i wyłącznie będąc na miejscu.
PIELĘGNUJ W SOBIE CIEKAWOŚĆ ŚWIATA
Ostatecznie nic nie zastąpi nam zwykłej ciekawości. Ciekawość świata czyni nas prawdziwymi podróżnikami, tak jak zdziwienie światem robi z nas filozofów. W końcu jedno nie wyklucza drugiego. Wiedzy może brakować. Zazwyczaj jej brakuje. Ale ciekawość świata nosimy w sobie albo i nie. „Ciekawość swoją – pisze Edward Stachura w tomie “Wszystko jest poezją – każdy jest poetą” – trzeba umieć doskonalić. Jeden jedzie na Wyspy Kanaryjskie, drugi do Grudziąca, ale nie znaczy to, że swoją ciekawość i ciekawość świata bardziej udoskonali ten pierwszy. Podróż do Grudziąca może być dla tego drugiego o wiele bardziej ciekawa i egzotyczna, niż dla tego pierwszego podróż do Santa Cruz de Teneryfe. Poza tym, gdziekolwiek by się pojechało, spotyka się tam, dokąd się dotarło, przede wszystkim to, co się z sobą przywiozło. Jeśli przywiozło się ze sobą niewiele tako niewiele się w drugim końcu świata spotyka. I tu nic nie pomoże.”
ZABIERAJ ZE SOBĄ PAMIĄTKI
Z wyjazdów przywozimy pamiątki. Zazwyczaj drobiazgi, rzeczy bez większej materialnej wartości. Są one cenne tylko dla tego, kto je przywiózł, ponieważ pozwalają mu zachować wspomnienia. Nie można przecież cieszyć się z cudzej pamiątki, albo traktować jako pamiątki z podróży czegoś, co zostało nam podarowane. Bez ich mocy uobecniania przeszłości są to rzeczy bezwartościowe. Z pamiątkami jest podobnie jak z odwiedzanymi miejscami. Dbamy o ich autentyczność. Wyżej cenione są przedmioty autentycznie pochodzące z odwiedzanego miejsca aniżeli te produkowane w Chinach w milionach egzemplarzy, które tylko udają rodzime wytwory. Ale o tym czy coś jest pamiątką, nie decyduje wcale to czy zostało kupione w sklepie z pamiątkami czy wyprodukowane tu czy tam, ale związek z naszym osobistym przeżyciem i zdolność wywoływania wspomnień.
CZASEM NIC NIE RÓB BEZ POCZUCIA WINY
Podróż jest także rekreacją, czyli odrodzeniem – odtworzeniem naszych sił życiowych. Wracamy do domu w pewnym sensie jako nowi ludzie, ubogaceni doświadczeniem, którego nie da się zdobyć inaczej jak tylko ruszając tyłek z domu. To także forma rozrywki, czyli zerwania codzienną rutyną. To rytuał nic nie robienia, który nie pociąga za sobą winy, bo nie robić nic nie musi oznaczać od razu lenistwa. Nie szuka się wtedy głębokich doznań, ani przeżyć duchowych. Dobra pogoda i estetyczna sceneria to wystarczające powody, aby być tu czy tam. Wystarczająco dobry powód jak dla mnie. Przynajmniej od czasu do czasu. Nie ma więc powodu, aby obrażać się na turystów na all inclusive. Nie musi to być od razu jakiś gorszy sort podróżujących.
POZNAJ NAJPIERW WŁASNĄ TRADYCJĘ
Otwartość na nieznane wiąże się z pewnym ryzykiem. Polega ono na możliwości zakwestionowania naszego dotychczasowego stylu życia. Na zrelatywizowaniu naszego punktu widzenia, gdy okazuje się, – a nie dla każdego jest to takie oczywiste – że inni widzą świat inaczej. „Podróże zadają śmiertelny cios uprzedzeniom, fanatyzmowi i parafiańszczyźnie – pisze Mark Twain w “Prostaczkach zagranicą”, a tym samym bardzo są potrzebne większości mych rodaków. Ludzi i rzeczy nie obejmiesz w całej ich odmienności, wegetując przez całe życie w jednym ziemskim zakątku”.
Opuszczamy więc naszą codzienność i to, co w niej bezpieczne. W trakcie podróży i po powrocie możemy doświadczyć nawet „przewartościowania wszystkich wartości”, co nie musi od razu znaczyć ich negacji. Takie delikatne zakwestionowanie zawsze jest twórcze. Pobudza nas do myślenia i lepszego przemyślenia wartości, które tkwią u podstaw naszego stylu życia.
Można jednak wpaść w pułapkę bezrefleksyjnego „kupowania” obcej duchowości tylko dlatego, że jest dla nas egzotyczna bez jakiejkolwiek przy tym wiedzy na temat bogactwa duchowej tradycji, w której się wyrosło. Takie duchowe wykorzenienie może być dla niektórych silnym motywem podróżowania. Chcą oni przeżyć pewne doświadczenie zastępcze, poczuć autentyczność, której sami już nie przeżywają. Poszukują wtedy próbek sensownego przeżywania świata w innych kulturach.
Czy w końcu coś sensownego wychodzi z tej układanki? To już zbyt indywidualna kwestia. Można jednak wyruszyć w podróż po to, by z perspektywy innej kultury odkryć swoją własną – czasem zapomnianą – duchową tradycję, którą albo zbyt mało znamy albo po prostu źle rozumiemy, poprzestając na powierzchownych informacjach, które mają nam zastąpić wysiłek myślenia.