Płynąc promem na wyspę Hvar po raz pierwszy w życiu przestałem lubić słońce! Wtedy też obiecałem sobie, że ostatni raz wybieram się w rejon Śródziemnomorza w okresie letnim. Być może to – pozostawiony daleko za sobą – horyzont młodości sprawia, że organizm, który kiedyś dobrze radził sobie z temperaturami powyżej 40 stopi, teraz kapituluje przed lipcowym chorwackim słońcem. Jednak nie moje słabości są tematem dzisiejszego wpisu, lecz arcyciekawa wyspa, jaką jest Hvar. To istny raj dla archeologów, którzy po dziś dzień mają tu ręce pełne roboty. A właściwie to od niedawna zajęli się oni na poważniej wyspą. Dopiero co w zeszłym miesiącu świat obiegła informacja o odsłonięciu kolejnej – pochodzącej z II wieku – rzymskiej mozaiki na jednej z wąskich uliczek Starego Gradu. Archeolodzy penetrują obecnie aż 14 kolejnych miejsc zlokalizowanych w pobliżu najnowszego odkrycia.
STARI GRAD – ANTYCZNE FAROS
Spokój i relaksująca atmosfera Starego Gradu mocno kontrastuje z imprezowym Hvarem po drugiej stronie wyspy, który ściąga znacznie większą liczbę turystów. Niepozorność uroczej mieściny jest jednak zwodnicza. To antyczna osada kryjąca w sobie wiele skarbów zamierzchłej przeszłości, a od 2008 roku obecna także na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO! Stary Grad jest naprawdę stary! W IV wieku przed Chrystusem założyli go Grecy z wyspy Paros, nazywając nową osadę Faros.
Kiedy więc Wenecjanie zakładali w XIII wieku sąsiednie miasto Hvar, Stari Grad istniał już prawie 1700 lat. Fakt ten grecki historyk Diodor Sycylijski umiejscawia dokładnie w roku 384 przed Chrystusem, dodając przy tym, iż byli oni wspierani przez samego tyrana Syrakuz Dionizjosa I, który miał nadzieję na zwiększenie w ten sposób swoich wpływów na wybrzeżu adriatyckim. Oczywiście Grecy nie byli tu pierwsi. Zajmując wyspę wyparli lud Ilirów, który musiał przenieść się w góry.
STAROŻYTNE POLE UPRAWNE
Czym zasłużył sobie Stari Grad na wciągnięcie go na zaszczytną listę UNESCO? Otóż stało się to nie tylko za sprawą samego starożytnego miasta, lecz także tego, co rozciąga się na wschód od niego. Jest to rozległa równina (starogradsko polje), nieprzerwanie uprawiana od czasów greckich; 2400 lat uprawy skoncentrowanej głównie na winorośli i oliwkach. To właśnie za sprawą doskonale zachowanego, a przy tym niezwykle precyzyjnego sposobu rozparcelowania ponad 70 działek w postaci identycznych prostokątów o wymiarach 180 na 900 metrów, Stari Grad trafił na listę światowego dziedzictwa UNESCO! Działki wyznaczały kamienne mury. Zaprojektowano także system irygacyjny w postaci rynien doprowadzających wodę wprost na uprawne pola.
Na owym polu funkcjonuje obecnie aż sto stanowisk archeologicznych. A to z racji odkrycia wielu gospodarstwo rolnych z czasów greckich, jak również rzymskich willi (villa rustica). Najsłynniejsza z nich to willa Kuponovik usytuowana na północ od dzisiejszej drogi Jelsa – Stari Grad i grecka wieża Maslinovik na północ od sportowego lotniska. Sporo zresztą takich wież zbudowali Grecy w celach obronnych.
Rzymianie przemianowali Faros na Farię, kiedy to w 220 roku przed Chrystusem przyszło im zniszczyć je podczas wojny z Illirami. Współczesna nazwa Hvar jest niczym innym jak słowiańską wersją greckiej nazwy miasta. Archeologiczne pozostałości, począwszy od okresu prehistorycznego, poprzez grecką kolonizacją aż do rzymskiej Farii, można oglądać w tutejszym skromnym muzeum archeologicznym mieszczącym się w neo-renesansowym Pałacu Biankini.
PETAR HEKTOROVIC – CHORWACKI KOCHANOWSKI
Stari Grad to także muzeum Petara Hektorovica (1487-1572) — renesansowego chorwackiego poety, porównywanego często z naszym Janem Kochanowskim. Pisał poezję aż w trzech językach, po chorwacku – rzecz jasna, ale i po łacinie oraz po włosku. Był on chociażby tłumaczem Owidiusza na język chorwacki. Tematem jego twórczości jest życie lokalnych rybaków, a główne dzieło Ribanje i ribarsko prigovaranje napisano w formie listu do przyjaciela opisującego podróż łodzią w towarzystwie prostych rybaków. Muzeum mieści się w samym centrum miasta, w letniej rezydencji poety znanej jako Tvrdalj Castle. Jego grób z kolei odnajdziemy w pobliskim klasztorze dominikanów.
DOMINIKAŃSKI KLASZTOR ŚW. PIOTRA
To obiekt datowany na rok 1482. Sam kościół jakoś szczególnie nie powala na kolana, bo choć zbudowano go w XV wieku, jego wnętrze przerobiono gruntownie w 1896 roku. Tym, dla czego warto jednak tu zajrzeć jest niewielkie muzeum, w którym – ku mojemu zaskoczeniu – przechowywany jest obraz weneckiego malarza Tinotoretta (1518–1594) z 1559 roku przedstawiający opłakiwanie Chrystusa. Ponadto muzeum przechowuje płaskorzeźby, ceramikę oraz inne artefakty z czasów greckich i rzymskich. To właśnie tutaj odnajdziemy nastraszą inskrypcję, jaką odkryto w Chorwacji; grecki tekst opisujący życie w antycznym Faros.
Warto zajrzeć jeszcze do kościoła pod wezwaniem św. Stefana – o ile akurat będzie otwarty. To XVII wieczna budowla w stylu dalmatyńskiego baroku. Stanął on w miejscu wcześniejszego kościoła z przełomy IX i X wieku. Ciekawostką jest, że wewnątrz kościoła znajdziemy rzymski relief przedstawiający statek. Z kolei na placu kościelnym znajduje się kamienny relief uskrzydlonego Erosa z tego samego okresu. Żeby wspomnieć na koniec kościół św. Jana z wczesnochrześcijańska mozaiką pochodzącą z końca IV wieku.
RORYWKOWY HVAR – STOLICA WYSPY
Stari Grad stracił swoją funkcję głównego ośrodka wyspy, kiedy to w 1240 roku Wenecjanie zachęcili jego mieszkańców do przeniesienia się do miasta Hvar, które do dziś stanowi główny port i centrum administracyjne. Stari Grad jest zdecydowanie mniej glamour niż Hvar. Jest mniej turystyczny i mniej rozrywkowy, za to – o wiele ciekawszy z punktu widzenia kulturowo-historycznego. Nie oznacza to jednak, że uważam, iż Hvar można sobie podarować. Nic z tych rzeczy!
A tam wita nas największy w Chorwacji plac (pjaca) – całe 4 500 m2. W centralnym miejscu tegoż placu – oczywiście – katedra pod wezwaniem św. Stefana. Budowana całkiem sporo czasu, bo od XVI do XVIII wieku. Wewnątrz znajdziemy aż 11 ołtarzy wykonanych przez weneckich artystów. Sama świątynia jest dość eklektyczna, jest bowiem mieszaniną elementów gotyckich i renesansowych. Jak można się domyślać nie był to pierwszy kościół, jaki stanął w tym miejscu. Zastąpił on wcześniejszy z VI wieku.
Przy głównym placu stoi jeszcze jedna osobliwość i to na skalę europejską, a mianowicie najstarszy w Europie miejski teatr, który ma już 410 lat istnienia. Swoje istnienie zawdzięcza księciu Pietro Semitecolo, który podpatrzył teatry włoskie i skłonił radę miejską do sfinansowania przedsięwzięcia. Przy placu mieści się jeszcze XVI wieczny arsenał, który przeszedł w 2009 roku gruntowną renowację oraz piękna renesansowa loggia z wyeksponowanym lwem św. Marka. To pozostałość rezydencji weneckiego namiestnika, a dziś Hotel Palace.
Idąc wzdłuż nabrzeża dotrzemy do franciszkańskiego klasztoru z 1465 roku wraz z kościołem Matki Boskiej Miłosiernej, ufundowanym w podzięce za ocalenie na morzu wielu istnień ludzkich. Renesansowy dziedziniec o wyglądzie dość ascetycznym dał mi nieco wytchnienia od lipcowego skwaru. Cienia nie odmawiają także – rosnące w klasztorym ogrodzie – 300 letnie cyprysy. W klasztorze przechowywany jest obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę XVI wiecznego weneckiego malarza – rodem z Rawenny – Matteo Ignoli, wydanie Atlasu Ptomeleusza z roku 1524, a także inne antyczne artefakty, co – jak się wydaje – jest na Hvarze normą, iż klasztor ma własne małe muzeum. W samym kościele z kolei można zobaczyć poliptyk – dzieło Francesco da Santacroce z 1583 roku.
Upał, nie upał, ale będąc w Hvarze nie da się nie spojrzeć na miasto z góry, co umożliwia górująca nad nim twierdza (Fortica lub Tvrdjava Španjola). Czemu „hiszpańska”? A to dlatego, że pracowali przy niej hiszpańscy inżynierowie. Pierwsza o niej wzmianka przypada na rok 1282, choć faktycznie ukończono ją dopiero w 1551 roku. Na celu miała ochronę przed tureckim najeźdźcą, lecz jej żywot był nader krótki! Jednak to nie Turcy ją zburzyli, a pożar, jaki wybuchł w niej w roku 1579. Był to w dodatku pożar wywołany przyczynami zupełnie naturalnymi, gdyż w twierdzę uderzył piorun.
Wejście do samej twierdzy nie jest darmowe, a wewnątrz możecie zwiedzić więzienne cele i rozkoszować się ponoć najpiękniejszym widokiem w całej Chorwacji. Ale trzeba przyznać, że już spacer na wzniesienie jest atrakcją samą w sobie, gdyż przechadzamy się śródziemnomorskim ogrodem pełnym drzew piniowych, agaw i palm. Będąc już przy tematach botanicznych, nie sposób nie wspomnieć, że Hvar słynie z uprawy lawendy. By się o tym przekonać, należy jednak przyjechać w porze jej kwitnienia.