Nazwa miasta jest mało dostojna, bo znaczy ni mniej, ni więcej jak tylko: „pełne glonów”, co też nie odbiegało zbytnio od prawdy, gdy postanowiłem – jak to mam w zwyczaju wszędzie nad morzem – pochodzić sobie wzdłuż brzegu. Szczerze mówiąc: glony zdarzają się także w tych najbardziej prestiżowych miejscach. Także w okolicy Porto Cervo, na plaży Grande Pevero, gdzie parasol plażowy kosztuje zaledwie 30 euro za dzień, glonów było pod dostatkiem. A przecież glony nie są glamorous. Wspomniany fakt nie umniejsza jednak tego, że główna plaża od strony starego miasta – Lido di San Giovanni jest całkiem przyjemna, a woda w niej krystaliczna. Jak dla mnie, w sam raz. Koralowe wybrzeże jest równie wspaniałe jak te Szmaragdowe.