Jest w Italii wiele znamienitych miast, malowniczych miasteczek czy wreszcie pełnych uroku wiosek, których trudno szukać w przewodnikach. Siena może przyciągać wielbicieli średniowiecza, Florencja amatorów renesansu, a Lecce czy Noto rozkochanych w baroku.
Ale jest i takie miasto, które swój rozkwit przeżywało w okresie, o którym przeciętny człowiek zazwyczaj niewiele wie, bo to już ani antyk, a jeszcze nie średniowiecze. Chodzi o Rawennę, której rozkwit przypada na wiek V i VI. Odległe mroki początków średniowiecza – powiecie. Tak, tak, ale jeśli mowa o mrokach, chodzi bardziej o mroki naszej niepamięci. Sam się przyznam przed Tobą – najmilszy czytelniku, który w przepastnej czeluści internetu – natrafiłeś na mój skromny blog, że – co do wspomnianego okresu – moja wiedza także wymaga solidnego odświeżenia. Rawenna to – bez cienia wątpliwości – jedno z najważniejszych miast Italii i jeśli leżysz teraz na plaży w Rimini i planujesz – co najwyżej – wypad do Mirabilandii – popełniasz niewybaczalny błąd.
RAWENNA – STOLICA WSCHODU I ZACHODU
Rawenna w 402 roku stała się stolicą cesarstwa zachodniorzymskiego przeniesiona tu przez cesarza Honoriusza, nie z Rzymu – jak mógłby kto pochopnie sądzić – lecz z Mediolanu, któremu zagrażali w owym czasie Wizygoci. Dlaczego akurat Rawenna? Otóż nie tylko dlatego, że była ona doskonale położona nad morzem, ale dodatkowo uchodziła za miasto trudne do zdobycia ze względu na otaczające nią bagna.
Po – tak zwanym – „upadku” Zachodniego Cesarstwa w 476 roku pozostała w randze stolicy jako stolica państwa Odoakra – dokładnie tego, który symbolicznie „zakończył” jego żywot odsyłając insygnia cesarskie do Konstantynopola, wyrażając zdanie, iż nie ma potrzeby, aby było dwóch cesarzy. Później Rawenna stała się stolicą państwa Ostrogotów, na którego czele stanęła postać o wyjątkowych zdolnościach, ale i wyjątkowego szczęścia – Teodoryk. Był on nawet o krok od wskrzeszenia zachodniego cesarstwa; jego państwo rozrosło się terytorialnie na obszar jednej trzeciej dawnego imperium na zachodzie.
Państwo Ostrogotów także długo nie zagościło na tych terenach. Niejaki Teodat kazał zabić współregentkę, a jednocześnie swoją kuzynkę i córkę Teodoryka – Amalasuntę, by tej – przypadkiem – nie przyszło jej do głowy konszachtować w Konstantynopolu. Efekt był jednak odwrotny do zamierzonego, gdyż Bizancjum postanowiło ostatecznie zlikwidować państwo Ostrogotów, co – rzecz – jasna nie stało się ani szybko, ani tak łatwo.
I tak w 540 roku Rawenna znów staje się miastem cesarskim, lecz tym razem będąc częścią Cesarstwa Wschodniorzymskiego. Stworzono – tak zwany – egzarchat Rawenny. To tutaj rezyduje prefekt przysłany przez cesarza Justyniana rządzącego z Konstantynopola – centrum ówczesnego świata śródziemnomorskiego. To właśnie głównie z tego okresu pochodzi to, co jest chlubą Rawenny – przepiękne mozaiki ozdabiające tutejsze kościoły i baptysteria.
Pokonani jednak przez króla Longobardów Aistula, Bizantyjczycy musieli opuścić cześć swoich terytoriów w Italii. Longobardowie zaś padli w 756 roku pod mieczem Pepina III – króla Franków, którego na pomoc wezwał papież – wystraszony możliwością zajęcia przez nich Rzymu. To właśnie Pepin III – by przypodobać się papieżowi – przekazuje mu te ziemie na własność. W 1431 roku Rawenna staje się częścią Republiki Weneckiej aż do początków XVI wieku, kiedy to zostaje włączona do Państwa Kościelnego.
Rawenna słynie przede wszystkim ze swoich mozaik. Nic w tym dziwnego, że tym właśnie szlakiem wyznaczyłem sobie trasę zwiedzania. Prawie wszystkie miejsca związane ze szlakiem mozaikowym, możemy obejrzeć na jednym bilecie w cenie 9,5 euro. Wyjątek stanowi Baptysterium Arian, do którego wejście kosztuje 2 euro. Gdybyśmy dodatkowo zdecydowali się zajrzeć także do – znajdującego się nieco na uboczu – mauzoleum Teodoryka – należy na ten cel przeznaczyć kolejne 4 euro.
BAZYLIKA SANT’APOLLINARE NUOVO
Wybudowana w czasach Teodoryka jako kościół dworski, znajdujący się w pobliżu – nie istniejącego dziś – pałacu. Przeznaczony był dla wyznawców arianizmu, a więc dość modnej w owych czasach herezji. Niejaki Ariusz z Aleksandrii zaprzeczał boskiej naturze Chrystusa, uważając, że był on zaledwie adoptowanym Synem Bożym, a nie kimś, kto miałby być współistotnym Bogu Ojcu. Herezja ta została potępiona na soborze w Nicei w roku 325. Po przejęciu Rawenny przez Bizancjum, ta trzynawowa bazylika nieprzypadkowo została poświęcona właśnie Marcinowi z Tours – świętemu bezkompromisowo walczącemu z heretykami. Obecną swoją nazwę zawdzięcza z kolei pierwszemu biskupowi Rawenny Apolinaremu, którego prochy zostały tu przeniesione w połowie IX wieku z bazyliki Sant’Apollinare w Classe, którą uporyczywie nękali piraci.
Wnętrze świątyni zostało podzielone na trzy nawy wspierane przez 24 – zwieńczone kapitelami w stylu korynckim – kolumny. Znajdujące się tam mozaiki pochodzą – co ciekawe – z różnych okresów. Najstarsze – z czasów Teodoryka – to mozaiki przedstawiające sceny z życia Chrystusa ukazujące Go jako młodzieńca odzianego w cesarskie szaty; koniecznie bez brody, za to z kędzierzawymi włosami – antycznym symbolem boskości. Rawenna to nieprześcigniony przykład chrześcijańskiego antyku.
Mozaiki te pozwalają nam zobaczyć także jak wyglądał pałac Teodoryka, który nie zachował się do dnia dzisiejszego, a także port i miasto Classe. Pozostałe mozaiki pochodzą już z czasów bizantyjskich. Orszaki niewiast i świętych mężów pochodzą prawdopodobnie dopiero z VI wieku. Cesarz Justynian nakazał bowiem biskupowi Rawenny – Agnellusowi, aby „posprzątał” kościoły po arianach. Ten dostosował także mozaiki do ortodoksyjnej doktryny Kościoła. A więc wcześniejsze mozaiki, przedstawiające postacie bardziej swobodnie, zdradzają wpływy hellenistyczno-rzymskie, późniejsze – bizantyjskie – ukazują je jakby „zdematerializowane” i nieco „sztywne”. Posprzątano nie tylko wizerunki bezpośrednio związane z kwestiami teologicznymi. Gdy przyjrzymy się dokładniej pałacowi Teodoryka, możemy zauważyć, że na kolumnach widać czyjeś dłonie. Tak to przypuszczalnie dłoń jakiegoś dworzanina, który został wygumkowany wraz z innymi jegomościami, po których nie pozostał żaden ślad na mozaice. Ah… cóż począć, polityka!
Tutaj mamy już do czynienia z przedstawieniem Chrystusa, które przypomina nam te, które znamy z tradycji; to brodaty, znacznie już starszy, mężczyzna. Procesja dziewic przedstawia postacie ukazane według ścisłej konwencji. Wszystkie są prawie jednakowe. Jest tu i owa słynna mozaika trzech króli, którym w okresie renesansu odebrano korony i zamieniono je na frygijskie czapki.
A dodatkowo – ciekawostka. W scenie oddzielenia owiec od kozłów, która ma symbolizować sąd ostateczny, pojawia się ponoć najstarsze w sztuce chrześcijańskiej przedstawienie szatana i to nie bynajmniej jako rogatego jegomościa o ciemnej karnacji, lecz jako niebiańskiego anioła.
BAPTYSTERIUM NEONA LUB ORTODOKSÓW
Baptysterium Neona lub – w odróżnieniu od budowli ariańskiej – zwane także baptysterium Ortodoksów to najstarszy zabytek Rawenny. Powstało w V wieku za biskupa Neona, lecz prace budowlane rozpoczęto jeszcze w IV wieku w miejscu rzymskiej łaźni. Było to pierwotnie baptysterium katedralne, gdyż było połączone ze świątynią, którą – o zgrozo – zburzono w 1734 r. w celu budowy obecnej katedry. Z zewnątrz to skromny – nie robiący zbyt wielkiego wrażenia – ośmioboczny budynek z cegły. Wrażenie robią dopiero mozaiki przedstawiające – do pasa zanurzonego w Jordanie – Chrystusa oraz dwunastu apostołów, podzielonych na grupy pod przewodnictwem świętego Piotra i Pawła.
To ciekawy przykład sztuki antycznej, która jest już w treści chrześcijańska. Poniżej mozaik znajdują się nisze z przedstawieniami 16 starotestamentowych proroków oraz dekoracje z motywami roślinnymi. Na środku baptysterium znajduje się oktagonalny basen chrzcielny z V wieku, zrekonstruowany wprawdzie w 1500 roku, lecz z oryginalnych fragmentów. Podobnie ambona przeznaczona dla udzielającego chrztu kapłana, pochodzi z V wieku i została wykonana z jednego bloku marmuru.
MUZEUM ARCYBISKUPIE
Tuż obok baptysterium Neona znajduje się, otwarte w 2010 roku dla zwiedzających, muzeum arcybiskupie. Jest ono częścią pałacu biskupiego, który wraz z baptysterium Arian został włączony do światowej listy zabytków UNESCO w 1997 roku.
Niestety wewnątrz muzeum obowiązuje całkowity zakaz fotografowania. A byłoby co fotografować! W muzeum znajdują się przedmioty pochodzące jeszcze z pierwotnej bazyliki, pamiętającej czasy biskupa Orso: marmurowe stele, kapitele, płyty nagrobne oraz szaty i przedmioty liturgiczne.
Mamy więc chociażby stelę z wizerunkiem Dobrego Pasterza stojącego obok drzewa upamiętniającą młodego Antifona, który zmarł w wieku lat siedemnastu, czterech miesięcy i dwunastu dni. Możemy zobaczyć fragmenty XII wiecznej mozaiki z dawnej bazyliki zniszczonej w celu budowy w jej miejscu nowej. Na szczególną uwagę zasługuje wykonany z kości słoniowej tron biskupa Maksymiana (tego samego, który został przedstawiony na mozaikach w Bazylice San Vitale) oraz kalendarz liturgiczny wskazujący datę Wielkanocy na lata 532-626.
Brak możliwości fotografowania boli szczególnie, gdy oglądamy kaplicę św. Andrzeja (Oratorium Sant’Andrea) – doskonale zachowaną, prywatną kaplicę biskupów Rawenny z czasów Teodoryka. Kaplica została zbudowana na planie krzyża greckiego. Sklepienie absydy ozdobiono krzyżem i rozgwieżdżonym niebem. Mozaika umieszczona nad drzwiami wejściowymi zaskakuje nas nietypowym przedstawieniem Chrystusa jako wojownika, w zbroi i purpurowym płaszczu królewskim. Na plecach niesie on krzyż, a w ręku otwartą księgę z napisem: „jam jest drogą, prawdą i życiem”.
BAZYLIKA SAN VITALE
Bez cienia wątpliwości, największe wrażenie zrobiła na mnie monumentalna bazylika świętego Witalisa – męczennika wczesnochrześcijańskiego, pogrzebanego żywcem za odmowę wyparcia się wiary. Jej budowę rozpoczęto jeszcze za panowania Ostrogotów, natomiast jej poświęcenia dokonał w 548 roku biskup Maksymian. To właśnie jego fantastyczny tron z kości słoniowej podziwiać można w Muzeum Archidiecezjalnym.
Bazylika została ufundowana przez biskupa Eklezjusza zaraz po powrocie z wyprawy do Konstantynopola, w jaką udał się wraz z papieżem Janem I. Co ciekawe, ogromną kwotę 26 tysięcy sztab złota na budowę świątyni wyłożył pewien grecki bankier, o którym wiemy tylko tyle, iż zwał się Julianus Argentarius.
Bazylika ma charakter wyraźnie wschodni. Zamiast klasycznych trzech naw, mamy tu ośmioboczny kształt z centralnie położoną kopułą wspieraną ośmioma kolumnami. Kopuła oraz nawy zostały ozdobione w 1780 roku przez bolońskich artystów Barozziego i Gandolfiego oraz pochodzącego z Wenecji malarza Guaranę.
Oprócz scen biblijnych, dekoracji zwierzęcych i roślinnych, wizerunków Chrystusa oraz świętych, po obu stronach ołtarza, zdecydowanie najsłynniejszymi mozaikami są przedstawienia cesarza Justyniana i jego żony Teodory, otoczonych orszakiem dworzan, wśród których obok cesarzowej stoi – wspomniany już – biskup Maksymian. Cesarz trzyma patenę, natomiast cesarzowa kielich.
Niesłychany efekt daje połączenie prezbiterium, zdobionego bogatymi orientalnymi mozaikami, z freskową dekoracją nawy głównej, stworzoną w XVI w. w stylu barokowym. Tu także mamy do czynienia z dwoma tradycjami, o których wspominałem przy okazji bazyliki Sant’Apollinare Nuovo. Sceny umieszczone w prezbiterium miały być wykonane przez twórców tradycji hellenistyczno-rzymskiej – postaci są naturalistyczne, przedstawione w ruchu, podczas gdy mozaiki w apsydzie zostały stworzone przez artystów, którym bliski był duch sztuki bizantyjskiej; postaci są ukazane w podniosłych pozach i ściśle podporządkowane obowiązującej konwencji.
MAUZOLEUM GALII PACYDII
Galla Placydia to postać nietuzinkowa. Była córką cesarza Teodozjusza I – ostatniego, który rządził tak Wschodem, jak i Zachodem, siostrą zachodniorzymskiego cesarza Honoriusza, żoną Ataulfa, a następnie Konstancjusza III – władców Wizygotów, a tym samym ich królową. Była także regentką, która rządziła cesarstwem w imieniu swojego syna Walentyniana III.
Myśląc o wiecznym odpoczynku dla siebie i swoich najbliższych, kazała zbudować mauzoleum, w którym spoczną jej doczesne szczątki. Tak się jednak nie stało. Umiera w Rzymie i tam też zostaje pochowana. Jej mauzoleum to niewielka i niepozorna budowla wzniesiona na planie krzyża łacińskiego. Stanowiła ona część większej budowli – kościoła świętego Krzyża.
W jego wnętrzu znajdują się trzy marmurowe sarkofagi, z których środkowy miał służyć Galli Placydii, sarkofag po lewej – Konstancjuszowi, a po prawej – jej synowi Walentynianowi. Tym, co nas jednak interesuje najbardziej są mozaiki. Są one jeszcze zdecydowanie rzymskie, a postaci na nich przedstawione nie mają w sobie jeszcze nic ze wschodniej sztywności. Centralna mozaika na kopule przedstawia niebo pełne gwiazd, a na jego środku – krzyż.
Główna mozaika to przedstawienie Chrystusa jako Dobrego Pasterza. Jak przystało na wczesnochrześcijańską tradycję jest młodzieńcem bez brody w towarzystwie swojej owczarni. Apostołowie ubrani są w rzymskie togi. Pod ich stopami gołębie, a także jeleń piją wodę – to symbol wody życia. Ostatnia mozaika przedstawia postać św. Wawrzyńca gotującego się na męczeńską śmierć poprzez przypiekanie na ruszcie.
BAPTYSTERIUM ARIAN
Baptysterium to pochodzi z końca V wieku i zostało wzniesione za czasów Teodoryka, w którego królestwie arianizm stanowił oficjalną religię. Zbudowane na przeciwko bazyliki Ducha Świętego, która pełniła rolę ariańskiej katedry. Ono także nie prezentuje się z zewnątrz szczególnie okazale. Niestety zachowała się już tylko mozaika na sklepieniu. Ono także – jak można się domyślać – przedstawia scenę chrztu Chrystusa w wodach Jordanu. Z tymże sama ikonografia ariańska może się wydwać nieco dziwna, a na pewno inna. Chrystus jest tu jakiś zupełnie nie-boski; ot nagi młodzieniec bez brody stojący do pasa w nurcie rzeki. Gdyby nie całe jego otoczenie – Jan Chrzciciel, gołębica oraz postać będąca alegorią rzeki Jordan – możnaby pomyśleć, że ot wszedł sobie do wody, by się ochłodzić. Podobnie jak w baptysterium Neona, tu także mamy apostołów trzymających w dłoniach ozdobione korony oprócz świętych Piotra i Pawła, z których jeden trzyma klucze, a drugi zwój. Wejście do baptysterium jest dodatkowo płatne w cenie dwóch euro.
MAUZOLEUM TEODORYKA
Gdy piekielny żar leje się z nieba, w straszliwym czerwcowym upale docieram w końcu do – znajdującego się nieco na uboczu – mauzoleum Teodoryka. Zostało zbudowane w 520 roku w miejscu dawnego cmentarza Gotów. To surowy z wyglądu budynek składający się z dwóch pięter. Pomieszczenie znajdujące się na niższym piętrze ma kształt krzyża oraz sześć małych okienek, które nie wiadomo czemu miały służyć. Nie do końca też wiadomo do czego wykorzystywane było samo pomieszczenie. Mogło służyć obrzędom pogrzebowym lub też jako grobowiec dla członków rodziny.
Wyższe pomieszczenie jest węższe, lecz także dziesięcioboczne. Ostrzegam także, że nie znajdziemy tu żadnych mozaik, gdyby kto się nastawiał. To tutaj znajduje się urna, w której spoczęło ciało Teodoryka, przeniesione później do Konstyntanopola. To, czym wyróżnia się jego mauzoleum jest właśnie to, że nie jest ono do niczego podobne. To jedyny egzemplarz nieistniejącego gatunku architektury gockiej. Sama technika budowania jest rzymska. Mauzoleum złożone jest z kamiennych bloków przywiezionych tu z Istrii. Ale dwa piętra są już w rzymskim mauzoleum niespotykane. Zupełnie też niespotykane jest wykonanie kopuły z jednego wapiennego bloku. Dodajmy potężnego bloku o średnicy 11 metrów i wadze około 500 ton. Opiera się ona na dwunastu wspornikach noszących imiona dwunastu apostołów.