Zauważyłem, że od pewnego czasu wpisy na blogu oddalają się od kreślenia ogólnych panoram. Nie wiem czy to może kryzys wieku średniego i nieuchronne zmiany mentalności, w której człowiek pozbywa się zbyt szerokiego spojrzenia na rzecz kontemplowania szczegółu, porzucenia tworzenia syntez na rzecz rozkoszowania się drobniejszymi rzeczami? Także i dziś nie będzie inaczej. Swoją uwagę skupiam bowiem zaledwie na pewnej fontannie, która ujawni przed nami swe bezwstydne piękno.
Nie jest to zresztą tylko jakaś tam – jedna z wielu – fontann, ale prawdziwe symboliczne centrum Palermo i jego ikona. Obok „Czterech Kantów”, trudno jest bowiem znaleźć bardziej emblematyczne dla tego miasta miejsce niż właśnie Piazza Pretoria. Fontannę postawiono w najbardziej reprezentacyjnej części miasta, gdzie doskonale wkomponowała się w otaczające ją budynki: klasztor dominikanek i przyległy doń kościół pod wezwaniem św. Katarzyny Aleksandryjskiej, ratusz miejski mieszczący się w Palazzo Pretorio – znany także jako Palazzo delle Aquile, Palazzo Bonocore oraz Palazzo Chiaramonte Bondonaro.
NAJPIĘKNIEJSZA FONTANNA W ITALII?
Nie jest wcale wykluczone, że to najpiękniejsza we Włoszech fontanna, choć to zawsze kwestia subiektywna, a przecież też i nie wszystkie widziałem. Giorgio Vassari (1511-1574) – autor Żywotów najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, pisał o niej, iż jej olśniewające piękno nie ma sobie równej we Florencji, a być może i w całej Italii. Moment, moment, w jakiej znów Florencji? Otóż nasza dzisejsza bohaterka przybyła do Palermo w 1574 roku z Florencji właśnie, gdzie przez lat kilka stała w ogrodzie na posesji z wielkim trudem wyszarpanej klasztorowi San Domenico al Maglio. Zresztą jej zamówienie było – delikatnie mówiąc – megalomańskie. Była zbyt duża, by postawić ją w ogrodzie. Prace nad nią rozpoczęto w 1553 roku i trwały one dobrych kilka lat. W 1562 roku Bartolomeo Ammanati wciąż jeszcze pracował nad 90 drewnianymi kolumnami pergoli, jaka miała prowadzić do fontanny. Całość na pewno wyglądałaby bardzo efektownie i zupełnie inaczej od tego, co możemy zobaczyć dziś w sercu Palermo.
Fontanna została wykonana przez toskańskiego rzeźbiarza Francesco Camilianiego na zlecenie wicekróla Neapolu Pedro Álvareza de Toledo y Zúñiga – teścia wielkiego księcia Toskanii Kosmy I z rodu Medyceuszy, a sprzedana z powodu sporych długów, w jakie – po jego śmierci – popadł jego syn – Don Luis Alvarez de Toledo y Osorio. Ten był z kolei bratem Garcíi Álvareza – wicekróla Sycylii w latach 1564-1566. To on właśnie przekonał senat, aby kupił to cacko od spłukanego brata. Była to zresztą dość ciekawa rodzinka. Jak wyglądał zleceniodawca fontanny – Pedro Alvarez możemy zobaczyć na płótnie nieznanego malarza w Kartuzji San Martino w Neapolu. Fontanna przypłynęła do Palermo w 644 częściach, w dodatku zdekompletowana. Część jej elementów pozostała bowiem we Florencji – dziś do zobaczenia w Muzeum Bargello, a dwa z nich Don Luis zabrał ze sobą do Neapolu, a następnie do Palacio De Sotofermoso w Hiszpanii. Jej rekonstrukcję na miejscu powierzono synowi samego twórcy – Camillo Camillianiemu oraz Michelangelo Naccherino, którego wkład do renowacji fontanny zdradza niezgrabny styl.
FONTANNA PRETORIA – FONTANNA WSTYDU
Fontannę – jak już wspominałem – ustawiono na Piazza Pretoria, a więc w samym centrum Palermo, tuż obok słynnych Czterech Kantów i Piazza Bellini, o której pisałem we wcześniejszym wpisie. Fakt, że było to przedsięwzięcie megalomańskie – jak wspomniałem – doskonale wpisywało się w sycylijski klimat, gdzie wszystko jest do przesady, a kontrasty uderzają każdego, kto pierwszy raz postawił stopę na tej rozpalonej ziemi. Jak doszło do tego, że fontannie tej mieszkańcy Palermo nadali miano Fontanny Wstydu? Z tym wstydem nie do końca wiadomo czy chodzi o duże pieniądze – 30 000 skudów – jakie senat Palermo miał zapłacić za to cudeńko czy fakt, iż postaci wchodzące w jej skład są nagie.
Nie sądzę, aby Palermitanie byli aż tak pruderyjni. Ponoć na wieść o zakupie – w nader niefortunnym w dziejach miasta momencie – mieli krzyczeć: wstyd, wstyd, wstyd….. Zakup miał podnieść prestiż miasta i przyćmić swoim splendorem fontannę Orione z Messyny. Nie baczono jednak na inne aspekty, które prestiż miasta obniżały nieporównywalnie bardziej niż brak efektownej fontanny jak powszechna bieda, głód i ciągłe epidemie. Inna rzecz, że aby zainstalować fontannę, trzeba było zresztą wyburzyć kilka budynków.
Inna miejska legenda głosi, że ponoć dominikanki z pobliskiego klasztoru św. Katarzyny Aleksandryjskiej – oburzone widokiem nagich postaci – miał zakraść się pewnej bezksiężycowej nocy i raz na zawsze ukrócić bezeceństwo za pomocą młoteczków, co w praktyce nie okazało się wcale tak łatwe. Jak tu bowiem dokonać aktu świętego gniewu, nie narażając się przy tym na konieczność spojrzenia na organy, których spontaniczna swawola tylu już ludzi wywiodła na manowce? Jest jeszcze inna – bardziej prawdopodobna – wersja opowiadająca o utracie nosów. Miały być one utłuczone przez – znanych z niechęci do Palermo – mieszkańców Messyny, kiedy zapakowane w skrzynie dotarły do tamtejszego portu. Ubity nos miał bowiem formę zniewagi, gdyż obcięcie nosa było ówczesną formą kary dla sutenerów.
SKRYTE PRAGNIENIA, UKRYTE ZNACZENIA
Rekonstrukcja fontanny była czymś więcej niż tylko poskładaniem jej z kawałków i ewentualnym uzupełnieniem uszkodzonych elementów, Camillo dodał bowiem cztery zbiorniki wodne mające reprezentować cztery rzeki – w zasadzie strumienie – dopływające do Palermo: Papireto, Maredolce, Oreto i Gabriele. Także postaci będące personifikacjami rzek zostały zaadaptowane do nowej sytuacji geograficznej. Poeta Antonio Veneziano podjął się niełatwego zadania interpretacji znaczenia fontanny.
Pierwszy rząd postaci strzegących wejścia do niej to granica między światem profanum a obszarem sacrum, swoista brama do niebieskiego Jeruzalem. Półzwierzęce postaci są obrazem człowieka jako istoty niedokończonej, zanurzonej w swojej animalnej kondycji. Zresztą niektóre z rzeźb mają być hołdem złożonym wielkim artystom i tak postać Herkulesa jest hołdem dla Michała Anioła i miała być inspirowana rzeźbą Mojżesza z rzymskiego kościoła San Pietro in Vincoli. Veneziani zanurza się w gąszczu mitologicznych i artystycznych odniesień, w których odnaleźć się mogą chyba jedynie ci, którzy posiedli podobny do niego poziom erudycji, a jednocześnie wyobraźni.
Eliptycznego kształtu fontanna rozwija swoją opowieść wokół centralnego basenu, a w zasadzie to jeszcze trzech ułożonych w jednej osi nad głównym, ponad którymi – na szczycie – góruje postać rzymskiego Bachusa z rogiem obfitości. Na jego plecy – z sąsiedniego budynku – spogląda święta Rozalia – patronka Palermo, która najwyraźniej w ogóle nie wygląda na zgorszoną. Zresztą zgorszenie często jest wyznacznikiem nie świętobliwości i pobożności, lecz świętoszkowatości i dewocji. Fontanna jest zbudowana jako piramida z dwoma poziomami.
Po dwie rzeźby stoją na straży każdego z czterech wejść do fontanny. Następnie mamy rzeźby strzegące schodów do głównego basenu, po dwie u dołu i dwie u góry. Jest tu wielu przedstawicieli olimpijskiego panteonu bóstw. Jest Dionizos z kiścią winogron, a po drugiej stronie Herakles, Artemida i Apollo, Hermes i nimfa Pomona – w świecie rzymskim patronka sadów i ogrodów. Rząd drugi posiada cztery sektory, a w nich spore zbiorniki. Każdy z nich z 6 niszami ozdobionymi zwierzęcymi głowami, z których wypływa woda. Zbiorniki te przedłużono, dostawiając do nich mniejsze, coś w rodzaju wanny z pogańskim bóstwem w pozycji leżącej. Personifikacje czterech rzek umieszczone pomiędzy figurami syren i trytonów. Tryton to coś w rodzaju morskiego satyra, pół człowiek i pół ryba.
Mamy tu także innych przedstawicieli olimpijskiego panteonu i nie tylko. Znalazło jest też miejsce dla wschodniego bóstwa – Kybele, muzy Euterpe – córki Zeusa i Mnemosyne wraz z Pegazem, bogini Rei, Orfeusza, Cerery oraz Demeter. Co ciekawe fontanna czterech rzek Berniniego na Piazza Navona w Rzymie była najprawdopodobniej zainspirowana właśnie dziełem Camilianiego.
W 1858 roku do fontanny dodano bramę, a w 1943 – w wyniku amerykańskiego bombardowania miasta – fontanna uległa poważnym uszkodzeniom. W latach 1998 – 2003 przeprowadzono prace renowacyjne, uruchomiono ponownie obieg wody i otwarto dla zwiedzających. Trudno wyobrazić sobie Palermo bez niej. To właśnie tutaj bije serce miasta i rozchodzą się jego najbardziej żywotne arterie.