Nie ma absolutnie nic zaskakującego w tym, że Locorotondo znalazło się tuż obok Otranto na liście najpiękniejszych miasteczek regionu Apulia. Jeśli szukacie fotogenicznego miasteczka, które ucieleśnia najlepsze wyobrażenia o sennym południu Italii, a przy tym nie jest miejscem zepsutym przez masową turystykę, musicie koniecznie odwiedzić Locorotondo.
Zwiedzając Alberobello, niewybaczalnym grzechem zaniedbania byłoby także i tu nie wpaść przy okazji; choćby tylko na jedno popołudnie. Apulia ma uroczych miasteczek bez liku. Jedno piękniejsze od drugiego. Lecz Locorotondo należy niewątpliwie do najbardziej malowniczych, jakie dane mi było zobaczyć. Jak sama nazwa wskazuje, posiada okrągły kształt, co jest rzadką osobliwością.
Położone na wzgórzu, otoczone winnicami i gajami oliwnymi, promienieje swoją bielą niczym drogocenny klejnot. Jest ono doskonałym przykładem tego, że miasteczka Apulii są wyjątkowo zadbane i czyste, przecząc tym samym stereotypowemu wyobrażeniu na temat południa Włoch.
NAJPIĘKNIEJSZE MIASTECZKO W APULII
Wasze konta na instagramie z pewnością odwdzięczą się wam licznymi serduszkami, kiedy zapełnicie je zdjęciami tych uroczych uliczek pełnych kwiatów i śródziemnomorskiej roślinności. Kwiaty niemal wylewają się z balkonów i balustrad, a miasto wprost kipi od nadmiaru kolorów. Tak było z początkiem marca, a co dopiero później, kiedy nastąpi prawdziwa erupcja zieleni?
Kolory najlepiej wyglądają w kontraście do bieli. Graham Keith Chesterton pisał, że Bóg namalował świat przy użyciu wielu kolorów, lecz nigdy nie malował równie pięknie jak wtedy, gdy malował na biało. Bogobojni mieszkańcy Locorotondo zgodziliby się z Chestertonem. Z pewnością pochlebiłoby im przypisywanie naśladownictwa boskiego dzieła stworzenia.
Tak wiele jest tu miejsc, które dostarczą wam doskonałych ujęć, kiedy to będzie zwyczajnie szwendać się bez celu w ich plątaninie. Zaglądać w jedno i drugie podwórze, odkrywając kolejne zaułki. Patrzeć jak dziadki siedzą sobie przed domem i rozmawiają albo tylko patrzą przed siebie. I można się dziwić jak można tak siedzieć i nic nie robić. „Jak to ja nic nie robię?”. A kto tu kontempluje bieg życia? Kto ćwiczy skupienie na tym, co to tu i teraz? Nam, którzy jesteśmy zawsze trochę „do przodu”, trudno jest zrozumieć taką postawę.
Posuwający się leniwie czas, tutaj – wydaje się – jakby zwalniał. Może nawet robił sobie przerwę, udając się na popołudniową sjestę. Ale nikt tu nie ma o to pretensji. Dlaczego to nie biegnie tak szaleńczo do przodu i nie załatwia po drodze wszystkich tych – nie cierpiących zwłoki – spraw. Znaleźć sobie taką „dziurę w czasie” – oto się nazywa mieć prawdziwe szczęście.
A do tego szczęścia dodać należy, że Locorotondo słynie ze swojego lokalnego białego, lekko musującego wina. Można więc przysiąść przy Piazza Vittorio Emanuele i pijąc je zapomnieć na chwilę o tyrani czasu i kieracie wszystkich naszych powinności.
CO ZOBACZYĆ W LOCOROTONDO?
W miasteczku brak jest jakichś spektakularnych turystycznych atrakcji. Jest za to ta magnetyczna atmosfera południa, która przyciąga turystów pragnących zakosztować innego podejścia do życia. Nie znaczy to oczywiście, że brak tu zabytków. Jak w każdym włoskim miasteczku, jest ich tu wystarczająco dużo, by obdzielić cały region.
Charakterystyczną cechą tego miasta są spadziste dachy wykonane zwane cummerse i wykonane z miejscowego kamienia – chiancarelle, z którego zrobiono dachy trulli, o czym wspominałem w poprzednim poście o Alberobello. Także i tutaj zresztą, znajdziemy w okolicy trulli.
Chiesa Madre di San Giorgio Martire – zbudowany w latach 1767-1825 na miejscu, w którym wcześniej stały dwa wcześniejsze kościoły: jeden zbudowany w 1195 roku, a drugi w XVI wieku. Zbudowany na planie greckiego krzyża, posiada elementy neoklasyczne, które zostały w miarę harmonijnie połączone z jego renesansowo-barokowym wnętrzem. Piękna fasada przedstawia walkę świętego ze smokiem oraz świętych Piotra i Pawła. Wewnątrz znajdują się trzy malowidła neapolitańskiego malarza Gennaro Maldarelli (1769-1858). Trzeba tu wspomnieć, że Święty Jerzy (San Giorgrio) wraz ze świętym Rochem (San Rocco) patronują miastu.
Chiesa Madonna della Greca – niewielki romański kościółek z XII wieku zbudowany przez księcia Taranto. W latach 1430-1487 przebudowany przez Pirro Del Balzo. Kościół ma trzy nawy charakteryzujące się średniowiecznymi kolumnami oraz piękną rozetą nad wejściem. Na ołtarzu poświęconym Madonnie delle Rose stoi posąg św. Jerzego na koniu.
Chiesa di San Nicola – niewielki kościół zbudowany w 1660 roku z bardzo minimalistyczną fasadą. Wewnątrz jednak znaleźć możemy ciekawe freski przedstawiające życie św. Mikołaja, którego pośmiertne losy przywiodły do pobliskiego Bari.
Pallazzo Morelli – zbudowany w 1819 roku. Posiada piękną fasadę i balkony, których balustrady z kutego żelaza są charakterystyczne dla barokowych budowli południowej Apulii. Dekoracyjna przesada w tym wypadku nie wydaje się akurat niestosowna.
Oczywiście na wymienionych, liczba kościołów się nie zamyka. Nie odwiedziwszy wszystkich, trzeba się jednak zbierać się w dalszą drogę, bo pięknych miejsc w Italii pod dostatkiem.