Modica nie bez powodu nazywa jest miastem stu kościołów. Tak pisze o niej pewien historyk, włączając do tej liczby także pobliskie ruiny. Tutaj również znajduje się jeden z najwyższych mostów w Europie – 300 metrowy kolos łączący stare i nowe miasto. Ale Modica to przede wszystkim kolejne miasto na mojej trasie sycylijskiego baroku. Brutalnie potraktowane przez siły natury, nie tylko w najtragiczniejszym trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło dolinę Noto w 1693 roku, ale również w roku 1613. Do tego dołożyć musimy jeszcze dwie straszne powodzie w roku 1833 i 1902.
Stare miasto podzielone jest na dwie części: Modica Alta (wyższa), ułożona na zboczach góry i Modica Bassa (niższa), położona w dolinie, do której jeszcze na początku XX wieku spływały rzeki Ianni Mauro oraz Pozzo dei Pruni. Na początku XX wieku rzeki zostały przykryte z powodu częstych wylewów. Przedtem Modica nazywana była nawet sycylijską Wenecją ze względu na ogromną ilość mostów, które znajdowały się w mieście. Dziś w ich korycie biegnie główna arteria miasta – Corso Umberto.
Osadnictwo na tych ziemiach jest bardzo stare. Już w VII wieku przed Chrystusem zamieszkiwali je Sykulowie – jedni z najstarszych mieszkańców Sycylii. To oni mieli nazwać swoją siedzibę Motyką, choć inne źródła mówią, iż nazwa ta pochodzi dopiero z okresu panowania arabskiego. Za czasów normańskich Modica stała się hrabstwem rządzonym najpierw przez francuskich Andegawenów, a następnie przez Aragończyków. Okres największej prosperity miasto przeżywało pod koniec XIII wieku pod rządami rodziny Chiaramonte. Kolejnymi władcami tych ziem były rodziny Cabrera i Henriquez.
MODICA – NIE TYLKO BAROK
Całe stare miasto, które możemy dziś podziwiać, pochodzi głównie – jak można się łatwo domyślić – z XVIII wieku, kiedy to odbudowano je po tragicznym trzęsieniu ziemi. Nie będzie to dla nikogo zaskoczeniem, kiedy napiszę, że dominuje tu barok. Wcześniejszych pozostałości jest niewiele. Jest nim choćby gotycki portal w kościele del Carmine, który jako jeden z niewielu przetrwał trzęsienie ziemi w 1693 roku.
Co ciekawe, w 2006 roku podczas prac restauracyjnych, właściciel budynku znajdującego się tuż obok kościoła, odkrył kolejny gotycki portal, który prowadził do bocznej kaplicy. Nad głównym wejściem do kościoła znajduje się franciszkańska rozeta z dwunastoma szczeblami. Jest to ponoć jedna z najlepiej zachowanych rozet na Sycylii. Obraz w ołtarzu przedstawiający św. Alberta pochodzi z początku XVI wieku i – jak niektórzy sądzą – jest dziełem ucznia Leonarda Da Vinci – Cesare da Sesto. Do tego mamy jeszcze rzeźbę Zwiastowania autorstwa słynnej w tej okolicy szkoły Gagini.
Ratusz miejski począwszy od 1869 roku ulokował się w dawnym klasztorze dominikańskim z 1461 roku. Klasztor wraz z przyległym do niego kościołem San Domenico – jako jeden z nielicznych budynków w mieście – nie ucierpiał podczas trzęsienia ziemi z 1693 roku, za to uszkodzony został w następstwie poprzedniego z roku 1613, a następnie odbudowany w 1678. Ponieważ dominikanie mieli w tym pewną wprawę, przez pewien czas służył jako siedziba trybunału Świętej Inkwizycji.
Wnętrze świątyni ozdabia XVI wieczne malowidło ołtarzowe przedstawiające Matkę Boską Różańcową, stąd też druga nazwa kościoła – Santa Maria del Rosario. W jej koronacji biorą udział św. Dominik – założyciel Zakonu Kaznodziejskiego, jego najznamienitszy przedstawiciel – św. Tomasz z Akwinu oraz dwie święte “typowo sycylijskie” – św. Agata z Katanii i św. Łucja z Syrakuz.
Kolejnym niebarokowym obiektem jest XV wieczna kaplica – rządzącej długo w Modice hiszpańskiej rodziny Cabrera – znajdująca się w kościele Santa Maria di Betlem. Kościół ten posiada późnogotycką kopułę ozdobioną elementami arabskimi, normańskimi i katalońskimi. Przy wejściu możemy zauważyć oznaczenie do jakiej wysokości doszedł poziom wody podczas tragicznej powodzi z 1902 roku.
Na samym szczycie Modica Alta – z dala od centrum miasta – znajduje się kościół Santa Maria del Gesu, zbudowany w latach 1478-1481 i tylko częściowo zniszczony podczas trzęsienia ziemi. Z jego wewnętrznych dekoracji niewiele zostało, lecz fasada zachowuje charakter późnego gotyku katalońskiego, podobnie zresztą jak krużganki niegdysiejszego klasztoru franciszkańskiego. Te są unikalne na skalę całej Italii, gdyż podobne znaleźć można dopiero w Katalonii. Kościół ufundowany został w 1478 roku, lecz zachował strukturę wcześniejszego budynku z 1343 roku. Od czasu zjednoczenia Włoch, kiedy to cały kompleks został skonfiskowany przez państwo i przekształcony w więzienie, kościół pozostawał opuszczony. W końcu po wielu latach niezbędnych renowacji, został on w 2016 roku ponownie udostępniony.
Nie tak dawno odkryto także wykuty w skale kościół San Nicolò Inferiore, zbudowany w stylu późnobizantyjskim, w którym znajdują się freski datowane na VIII wiek. To najprawdopodobniej najstarszy kościół w mieście, ale bynajmniej nie jedyny z czasów bizantyjskich. Freski z tego miejsca możemy zobaczyć poniżej na zdjęciu.
Jest jeszcze jeden, malutki kościół, także wykuty w skale – San Nicola zwany także Grotą Najświętszej Panny. Tutaj także odnajdziemy freski bizantyjskie – oprócz św. Mikołaja, przedstawiające ikonę Matki Boskiej, zwaną glykophilousa, czyli matką czułej miłości.
BAROK, BAROK I JESZCZE RAZ BAROK
Podobnie jak w Ragusie, także tutaj numerem jeden jest katedra San Giorgio. Jak nie trudno zauważyć kult św. Jerzego jest w tej okolicy dość mocno rozpowszechniony, do czego mieli przyczynić się – przybyli tu z północy – Normanowie. W miejscu dzisiejszej katedry stała wcześniej XII wieczna katedra pod wezwaniem pogromcy diabelskiego smoka, lecz kościół był tu jeszcze wcześniej, gdyż sama struktura świątyni pochodzi z okresu wczesnego średniowiecza. Stał tu bowiem pierwotnie kościół zniszczony przez Arabów w 845 roku. Niestety normańska katedra została zniszczona jeszcze przed wielkim kataklizmem z roku 1693; uległa częściowemu zawaleniu w trzęsieniu ziemi w roku 1613. Jej odbudowy podjął się hrabia Giovanni Alfonso Henriquez-Cabrera. Niestety odbudowana, zawaliła się już całkowicie w roku 1693.
Do jej odbudowy ściągnięto – nie kogo innego jak samego Rosario Galiardiego – rodem z Syrakuz, którego znamy już jako twórcę katedry św. Jerzego w Ragusie Ibli. Choć ponoć najnowsze badania stawiają ten fakt w wątpliwość, przypisując jej autorstwo niejakiemu Labisiemu. Ta wspaniała świątynia została ponownie otwarta w 1738 roku. Do fasady katedry, którą ukończono dopiero w 1818 roku prowadzi 250 stopni, a zwieńcza ją piękna, trzypiętrowa dzwonnica.
Nad ołtarzem znajduje się poliptych autorstwa tutejszego malarza manierystycznego Bernardino Nigro ukazujący w trzech rzędach Świętą Rodzinę pomiędzy świętym Jerzym i świętym Marcinem. Trzecia kaplica po prawej zawiera płótna przedstawiające Zwiastowanie i Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, wykonane przez Filippo Paladiniego w 1610 roku. Bogato zdobione nawy przedstawiają sceny z Ewangelii oraz żywota św. Jerzego autorstwa Girolamo Aliprandiego, zwanego Rafaelem Sycylii. Kościół posiada także renesansową marmurową rzeźbę z 1511 roku autorstwa przedstawicieli szkoły Gagini – Giuliano Mancino i Bartolomeo Berrettaro.
Na głównej ulicy stoi także pochodzący z XIV wieku Chiesa di san Pietro, oczywiście przebudowany w stylu barokowym. To drugi po katedrze, najważniejszy i najlepiej rozpoznawalny budynek w Modice. Schody prowadzące do kościoła zdobią rzeźby dwunastu apostołów. Front świątyni ozdabia czternaście pilastrów z korynckimi kapitelami. Sklepienie udekorowali scenami ze Starego Testamentu Gian Battista i Stefano Ragazzi. W prawej nawie kościoła znajduje się Madonna z Trapani, której autorstwo przypisuje się Giovanniemu Pisano.
Na wzgórzu Pizzo, już w obrębie Modica Alta, znajduje się Chiesa di San Giovanni Evangelista. Dokładnie w tym samym miejscu w VII wieku wzniesiono niewielki kościół pod wezwaniem św. Piotra wraz z przylegającym do niego klasztorem benedyktyńskim. Po rekonstrukcji w XV wieku kościół zmienił patrona na św. Jana. Dziś – co chyba oczywiste – to kościół barokowy, lecz jego fasada została odbudowana w stylu neoklasycznym, kiedy to poprzednia została uszkodzona w kolejnym trzęsieniu ziemi w 1848 roku. U stopni ołtarza znajduje się urna z relikwiami św. Temperanzy męczennicy.
W dawnym klasztorze braci mercedariuszy mieści się podwójne muzeum: archeologiczne i etnograficzne, a zaraz obok niego niedokończone sanktuarium Santa Maria delle Grazie, gdzie przechowywany jest XVI wieczny obraz Matki Boskiej na kamiennej płycie nieznanego autora. Wedle ludowej tradycji, znaleziono go w krzaku jeżyn. Mimo, iż płonął całe trzy dni, nie doznał żadnego uszczerbku, co u obserwatorów nie mogło wywołać innego wrażenia jak tylko takie, iż obcują ze zjawiskiem nadprzyrodzonej natury.
Podobnie jak w Ragusie, także w Modice mnogość przeróżnych palazzi: Palazzo De Leva, Palazzo Napolino-Tommasi Rosso, Palazzo degli Studi, Palazzo Grimaldi czy Palazzo Polara.
CZEKOLADOWA MODICA
Zwykle mało piszę na blogu o kulinariach, lecz tym razem nie można pewnego faktu ot tak sobie „przeoczyć”. Modica słynie z produkcji czekolady. Nie byłoby to nic szczególnego, gdyby nie starodawna receptura, wedle której owa czekolada jest przygotowywana. Na Sycylię przywieźli ją ze sobą Hiszpanie wprost z Meksyku. Cała tajemnica tej receptury polega na tym, iż tzw. konszowanie czekolady, czyli mieszanie ze sobą wszystkich jej składników, odbywa się w zasadzie „na zimno”, bo w temperaturze maksymalnie 40 C. Dodawany w ten sposób cukier nie rozpuszcza się całkowicie i można poczuć jak trzeszczy między zębami. Ten sposób przygotowania czekolady wedle azteckiej receptury – co ciekawe – przetrwał wyłącznie na Sycylii. Jest w niej tylko masa kakaowa, cukier i dodatki smakowe – wedle upodobania.
Wiele osób mówiło, że czekolada ta nie przypadła im do gustu, dla mnie jednak była wyrazista w smaku i na pewno bardziej czekoladowa dzięki dużej ilości kakao, niż mainstreamowe produkty sprzedawane pod nazwą czekolady – nawet te z “wyższej półki”. Ah, co za czasy… ludziom nie chce się już nawet gryźć! Bo czekolada z Modiki jest zdecydowanie dużo twardsza niż ta, co to się sama „rozpływa w ustach”. Ja owej czekolady zakosztowałem w najstarszej w mieście czekolaterii – Antica Dolceria Bonajuto, założonej w 1880 roku. Niestety ród Bonajuto już wygasł, lecz od sześciu pokoleń wyrobem czekolady z powodzeniem zajmuje się rodzina Ruta.
SALVATORE QUASIMODO
Spacerując tak opustoszałymi uliczkami Modiki, zajrzeć możemy do rodzinnego domu Salvatore Quasimodo – włoskiego noblisty w dziedzinie literatury z 1959 roku. Jego dom, a w zasadzie niewielkie mieszkanie, zamieniono na muzeum. Możemy więc – przez uchylone okno w jego gabinecie – spojrzeć na dachy starego miasta oczami poety.
„Każdy stoi sam na sercu ziemi
przebity promieniem słońca:
i nagle jest wieczór.”
Urodził się w Modice w 1901 roku jako syn kolejarza. Choć z zawodu był inżynierem, w wolnym czasie pisał i to już jako dziecko. Zaliczał się do tzw. nurtu hermetycznego w poezji. W 1935 roku porzucił zawód inżyniera, by oddać się w Mediolanie nauczaniu literatury. Był też tłumaczem literatury greckiej, rzymskiej, a także angielskiej, francuskiej i chilijskiej. Ale tłumaczył i wiersze naszego wieszcza narodowego – Adama Mickiewicza.
Chwały mu z pewnością nie dodaje fakt, iż w 1945 roku wstąpił do Włoskiej Partii Komunistycznej, w związku z czym odwiedził nasz kraj w mrocznym okresie stalinizmu w 1950 roku z okazji tzw. II Kongresu Obrońców Pokoju, gdzie został wybrany na „zaszczytnego członka” Światowej Rady Pokoju. Ukąszenie marksistowskie nie ominęło także słynnego twórcy kryminałów o komisarzu Montalbano – Andrei Camilieriego. Oczywiście, jak najbardziej – Modica była także jedną z lokalizacji, gdzie realizowano zdjęcia do tego – jakże sycylijskiego – serialu.
TOMASSO CAMPAILLA
Modica to także rodzinne miasto pewnego – nie bardzo dziś znanego filozofa – Tomasso Campanilli. W jego domu także mieści się muzeum, aczkolwiek, żeby się do niego dostać, trzeba wcześniej gdzieś zadzwonić. Chyba nie jest ono zbyt oblegane. Tomasso urodził się w Modice w 1668 roku. W wieku 16 lat rozpoczął studia prawnicze w Katanii. Najwyraźniej jednak stwierdził, że niewiele się tam nauczy, gdyż postanowił wrócić do rodzinnego miasta i kształcić się na własną rękę. Jako, że był kiepskiego zdrowia, zainteresował się także medycyną, przede wszystkim zaś leczeniem rtęcią, która przynajmniej od czasów rzymskich miała służyć jako lekarstwo cierpiącym na syfilis. Campailla zasłynął w całej Italii swoim filozoficznym poematem Adam lub świat stworzony, w którym naszkicował postać idealnego człowieka, który kontempluje prawdę przy pomocy archanioła Gabriela.
Choć proponowano mu profesurę w Padwie, a nawet w samym Londynie, Campailla odmawiał, gdyż – o zgrozo – bał się podróżować. Całe więc życie siedział w Modice i kto miał ochotę wymienić z nim swoje myśli, musiał się także tutaj pofatygować. Odwiedził go więc nawet sam biskup George Berkeley – słynny filozof – autor kontrowersyjnej myśli, wedle której istnieć to być postrzeganym. To dokładnie ten, którego imieniem nazwano później słynny kalifornijski uniwersytet. Campailla zmarł w 1740 roku na wskutek udaru w trakcie pisania poematu Apokalipsa Apostoła Pawła, w której rozprawiał się z problemem relacji między łaską a cnotą w duchu dysputy z jansenistami.