Scicli (czyt: Szikli) podzieliło los innych miast doliny Noto, których historia rozpada się na dwa okresy: przed i po wielkim trzęsieniu ziemi w 1693 roku. O ile jednak Ragusa czy Modica są miastami nawiedzanymi przez rozmaitych ciekawskich, o tyle o Scicli ośmielę się powiedzieć, że jest miastem nieco poza turystycznym szlakiem. A przecież także ono znajduje się na liście UNESCO jako jedno z miast sycylijskiego baroku. Ostatnio się jednak ten niewesoły stan rzeczy zmienia się i to – bynajmniej nie za sprawą barokowego szału – lecz dzięki fanom komisarza Montalbano, którzy wiernie podążają tropem wszystkich miejsc, w których ich ulubiony serial był kręcony. A tych jest akurat całkiem sporo. Obok głównych lokalizacji: Ragusy, Modiki czy Ispiki, to właśnie w Scicli najwięcej jest filmowej Vigaty.
CHIAFURA – TROGLODYCI PRAWIE WSPÓŁCZEŚNI
Urodzony w Syrakuzach pisarz Elio Vittorini w swojej książce Miasta świata pisał o Scicli, że być może to najpiękniejsze miasto na świecie. Słynny reżyser Pier Paolo Pasolini mówił z kolei o niej, że jest dokładnie tym, co nazywamy Sycylią – wspólnotą ludzi bogatych w życie. Po friulańskiej wsi, gdzie dorastał, poprzez plebejskie przedmieścia Rzymu, gdzie spotykał swoich ragazzi di vita, właśnie tutaj poszukiwał nieskażonej pierwotności połączonej z dziką witalnością. Pasolini przybył tu jednak i w innym celu, przynajmniej oficjalnie. W maju 1959 roku wraz z grupą intelektualistów powołanych przez lokalną komórkę Włoskiej Partii Komunistycznej, pojawił się celem opisania i sfotografowania nędznych warunków życia tutejszej ludności, która jeszcze do początku lat 50-tych zamieszkiwała skalne domostwa podobne do tych, jakie znajdują się w Materze.
Dotyczyło to najstarszej część miasta – zwanej Chiafura – położonej na wzgórzu San Mateo, gdzie znajdują się również ruiny Castello dei Tre Cantoni oraz fortecy Castellacio bądź Castidazzu. Chiafura to rejon, gdzie w okresie bizantyjskim znajdowała się skalna nekropolia, choć odnajdywano tam także rzymskie groby z okresu późnoantycznego. Od około VIII wieku datuje się początki skalnego osadnictwa. Okazuje się, że wzmogło się ono jeszcze bardziej wraz z podbojem normańskim, kiedy na te tereny przybyli imigranci z południowej Italii, w tym nie skądinąd jak właśnie z Matery, gdzie – jak wiemy – funkcjonował jeszcze do niedawna dokładnie taki sam model mieszkalnictwa.
CHIESA DI SAN MATEO – OPUSZCZONY KOŚCIÓŁ NA WZGÓRZU
Tutaj także znajduje się kościół San Mateo z piękną, lecz niedokończoną barokową fasadą. Wcześniejsza świątynia, która znajdowała się w tym miejscu pamiętała czasy normańskie. Obecny kościół pełnił rolę katedry do 1874 roku. Wtedy to zamknięto go, a wszystkie jego dekoracje przeniesiono do innych kościołów, przede wszystkim do nowej katedry – jezuickiego kościoła świętego Ignacego (chiesa di Sant’Ignazio). Od tego czasu, kościół pozbawiony dachu i sklepień popadał w coraz większą ruinę. Dziś – o zgrozo – stoi zamknięty, co jest trudne do pojęcia w przypadku zabytku takiej klasy. Być może ich nadmiar wokoło powoduje to lekceważenie. Smutna sprawa.
To najstarsza część miasta pamiętająca jeszcze Sykulów, od których nazwy wzięła się nazwa miejscowości. W jej obrębie znaleziono mnóstwo pozostałości po Kartagińczykach, Grekach i Rzymianach.
MADONNA DELLE MILIZIE – MATKA BOSKA WALCZĄCA
Kościół św. Ignacego i św. Wilhelma pustelnika (chiesa di Sant’Ignazio e San Guglielmo eremita), czyli obecna katedra znajduje się w samym centrum miasta przy Piazza Italia. Jeszcze jako nie dokończony, kościół został poważnie uszkodzony podczas kataklizmu 1693 roku i odbudowany w roku 1751. W srebrnej urnie – w bocznej kaplicy w lewej nawie – przechowywane są relikwie św. Wilhelma pustelnika – patrona miasta, przeniesione tu z kościoła San Mateo.
Podczas wizyty w kościele, zaczepił mnie pewien staruszek – może to był kościelny, a może po prostu bogobojny mieszkaniec miasta, dla którego świątynia wciąż stanowi enklawę transcendentnego porządku w chaosie świata. Wskazał on placem na rzeźbę i powiedział tylko to: Madonna delle Milizie – to ona uwolniła nas od Arabów.
To patronka Sciclii – Matka Boska siedząca na koniu z mieczem w dłoni, mająca – wedle podania – przybyć na pomoc w 1091 roku Sycylijczykom, którzy razem z wojskiem normańskim pokonali siły muzułmańskie w bitwie na równinie Donnalucata pod wodzą Rogera De Hauteville znanego też w wersji włoskiej jako d’Altavilla. W 1736 roku cud Dziewicy Maryi na koniu został oficjalnie uznany dekretem papieża Klemensa XII. Od tego czasu w ostatnią sobotę maja, figura Matki Boskiej niesiona jest ulicami miasta, a następnie odbywa się barwna rekonstrukcja bitwy w strojach z epoki. To nie tylko kościelna uroczystość, ale wielkie święto całej tutejszej społeczności. O ile mi wiadomo Scicili jest jedynym miejscem we Włoszech, w którym czczony jest wizerunek Matki Boskiej na koniu.
CHRYSTUS W SUKNIENCE – JEDYNY TAKI W CAŁEJ ITALII
Ciekawym kościołem jest chiesa di San Giovanni Battista, odbudowany – ma się rozumieć – po trzęsieniu ziemi w stylu barokowym. Jego rekonstrukcja trwała dość długo, od 1760 do 1803 roku. Pomijając jednak szczegóły architektoniczne, nasza uwaga skieruje się w kierunku pewnego obrazu, który stanowi osobliwość w całej Italii.
Nigdzie bowiem indziej na jej terenie ikonografia nie przedstawiała ukrzyżowanego Chrystusa w ten właśnie sposób. Jego ciało jest zmasakrowane: piętnaście ran na rękach i w obrębie klatki piersiowej, z których rana serca jest najobficiej krwawiąca. To jednak, co przesądza o oryginalności tego szczególnego obrazu to fakt, iż od bioder aż do kostek ciało okryte jest białą suknią z ozdobną falbaną. Prawdę powiedziawszy suknia ta przypomina raczej dolną część alby – stroju liturgicznego kapłana ubieranego pod ornat. Ciemne tło praktycznie pochłonęło krzyż, który jest prawie niewidoczny. Lecz obok przebitych dłoni, spoglądamy raczej na stopy. Obok nich widzimy dwa srebrne naczynia: puchary bądź miseczki oraz strusie jajo, które – wedle średniowiecznej tradycji – symbolizuje ciało Chrystusa w jego męce i zmartwychwstaniu.
Symbolika ta podobna jest w zasadzie do symboliki pelikana karmiącego swoją krwią młode. Mówi ona bowiem o tym, iż tuż przed wykluciem się piskląt skorupka jaja skrapiana jest krwią strusia, co powodowało, że młode wydostawały się na świat.
Tak przedstawiony Chrystus nazywany jest Cristo in gonella, czyli Chrystusem w sukience. To osobliwe przedstawienie Chrystusa pochodzi z Hiszpanii, której długi czas integralną częścią była Sycylia. Na obrazie znajduje się podpis autora i data: Don Juan de Parlazin (lub Parlazerin) w roku 1696. A więc autor jest Hiszpanem i jego dzieło także powstało w Hiszpanii.
Obraz ten nazywany jest także Chrystusem z Burgos, gdyż jego prototyp stanowi drewniana rzeźba znajdująca się w kościele Matki Boskiej właśnie w hiszpańskim Burgos. Kult Chrystusa z Burgos dzięki działalności zakonu augustianów szybko rozprzestrzenił się nie tylko w Hiszpanii, ale także w całym niemalże hiszpańskojęzycznym świecie: od Meksyku po Argentynę, ale także i na Filipinach.
Jak znalazł się akurat w Scicli? Otóż fundatorka klasztoru benedyktynów Giovanna di Stefano była żoną niejakiego Don Girolamo Ribery, którego rodzina przybyła do Scicili w drugiej połowie XVI wieku.
SCICLI – BAROKOWYCH KOŚCIOŁÓW MOC
Kościół św. Bartłomieja (Chiesa di San Bartolomeo) to kościół, który w zasadzie przetrwał rok 1693, lecz i tak postanowiono go przebudować w 1752 roku. Fakt, że jest położony w szczególnie uroczej scenerii – w skalnej dolinie – spowodował, że stał się jednym z najbardziej emblematycznych barokowych kościołów w Scicli. Jako, że przebudowa rozciągnęła się aż do 1815 roku, fasada kościoła zachowuje nie tylko styl barokowy, ale także i neoklasyczny.
Wystrój wnętrza to mnóstwo przedmiotów pochodzących z okresu od XV do XIX wieku. Spośród nich chciałbym zwrócić uwagę na malowidło ołtarzowe przedstawiające męczeństwo św. Bartłomieja autorstwa Francesco Pastucciego z 1779 roku. Podziwiać możemy również płótno Francesco Cassarino z XVII wieku przedstawiające Najświętszą Maryję Pannę pomiędzy św. Bartłomiejem a – znanym nam już – św. Wilhelmem Pustelnikiem. W świątyni znajduje się jeszcze jedno interesujące płótno olejne przedstawiające Maryję i martwego Chrystusa namalowane przez Mattię Pretiego, znajdującego się pod silnym wpływem malarstwa Caravaggia.
Kościół Matki Boskiej Pocieszenia (Chiesa di Santa Maria Della Consolazione) jak prawie każdy kościół tutaj odbudowano po trzęsieniu ziemi. Z poprzedniego XV wiecznego poświęconego św. Tomaszowi pozostało tylko gotyckie wejście z boku świątyni. Widać na nim zresztą sceny z życia i męczeńskiej śmierci świętego. To jedyny kościół w mieście z odrębną dzwonnicą. Tylna część ołtarza pokryta jest malowidłami nieznanego autora, najprawdopodobniej z drugiej połowy XVII wieku. Wewnątrz znajdują się także dwie drewniane rzeźby: Chrystusa ubiczowanego i Chrystusa ze związanymi rękoma.
Kościół św. Michała Archanioła (chiesa di San Michele Arcangelo) należy również do najstarszych kościołów w mieście. Choć udało mu się przetrwać rok 1693, to i tak postanowiono go w całości przebudować w drugiej połowie XIX wieku. Kościół ma charakterystyczną trzyczęściową fasadę. Znajdujące się na sklepieniu stiuki przedstawiają roślinne i zwierzęce motywy mające przywoływać na myśl biblijny ogród Eden. Wnętrze zdobi duże XVIII wieczne płótno przedstawiające Matkę Boską Dobrej Rady.
Mamy jeszcze kościół pod wezwaniem św. Józefa (Chiesa di San Giuseppe). Mieści się on w dzielnicy Pendino lub Casale – najstarszej zamieszkałej części miasta zaraz po dzielnicy San Matteo. Fasada jest bardzo minimalistyczna w porównaniu z barokowym przepychem innych kościołów w mieście. W prezbiterium znajduje się wielki obraz Chrystusa Pantokratora z Matką Boską i św. Józefem po bokach. Możemy ponadto podziwiać malowidła przedstawiające Wypędzenie ze świątyni oraz Matkę Boską wraz z dwoma sycylijskimi męczennicami – św. Agatą z Katanii i św. Łucją z Syrakuz, a do tego z całą rzeszą dusz czyśćcowych. Kościół ten związany jest z uroczystością odbywającą się na kilka dni przed świętem patronalnym świątyni. Odbywa się parada konna, gdzie jeźdźcy ubrani są w lokalne stroje. Ma ona upamiętniać ucieczkę św. Rodziny do Egiptu.
Chiesa Santa Maria La Nova to kolejna świątynia w mieście, choć barokowa to jednak posiadająca neoklasyczną fasadę. Znajduje się na lewym brzegu wzgórza San Matteo w miejscu dawnej świątyni Santa Maria della Pietà zbudowanej między VI a VII wiekiem. Kościół Madonna del Carmelo powstał z kolei już po trzęsieniu ziemi w roku 1769 wraz z przylegającym do niego klasztorem ojców karmelitów.
Czy to już wszystkie kościoły w Sciclii? Ależ skąd. Nie zwiedziłem wszystkich – rzecz jasna, a w niektórych pocałowałem tylko klamkę. Oprócz tych najbardziej znanych kościołów, można także wybrać się szlakiem skalnych kościołów: chiesa di Calvario, chiesa di San Pietro, Chiesa della Madonna della Catena czy pustelnia San Guglielmo.
NIEZLICZONE PALAZZI W SCICILI
Przy Piazza Busacca znajduje się także i Palazzo Busacca. Bo oprócz kościołów – podobnie jak w pobliskiej Modice – nie brak barokowych palazzi: Palazzo Spadaro, Palazzo Bonelli, Palazzo Conti, Palazzo Porcelli-Battaglia-Sgarlata-Veneziano, Palazzo Papaleo, Palazzo Carpentieri, Palazzo di Città, Palazzo Donzelli-Iacono i to prawie wszystkie na ulicy Francesco Moromino Penna. Pewien specjalista od sycylijskiego baroku stwierdził nawet, że Palazzo Beneventano na Via Penna to najpiękniejszy barokowy pałac na całej Sycylii. No i oczywiście Palazzo Municipio – zaraz obok chiesa San Giovanni – to znany wszystkim fanom komisarza Montalbano posterunek policji w Vigacie. Niegdyś mieścił się tu benedyktyński klasztor.
Po powrocie i tak zawsze zdaje sobie sprawę co przeoczyłem, co potraktowałem bez należytej uwagi. Wkurza mnie, że pewnych rzeczy dowiedziałem się post factum. Fajne w tym jest może tylko to, że zawsze czuje, że do tych miejsc trzeba wrócić. Choć pewnie nie starczy na to wszystko życia…. niestety. Na koniec tradycyjnie zapraszam na krótki spacer ulicami Scicli.