Wizyta w Cagliari nie miała w sobie nic ze slow travel. Niestety tak to już w życiu bywa, że czasem to czas ma nas, a nie my czas. W związku z tym swój spacer po Cagliari postanowiłem rozpocząć o brzasku dnia. Z góry było jednak wiadomo, że postanowienie to pozostanie tylko ambitnym planem. Choćby dlatego, że samolot z Krakowa ląduje w Cagliari tuż przed północą, więc i czasu na sen pozostaje niewiele. Znaczna część poranka przemknęła niepostrzeżenie za sprawą rozmowy przy porannym cappuccino z naszą gospodynią, która to zeszła na tematy związane z „sytuacją społeczno-gospodarczą Italii”. No i bynajmniej nie rozpoczęła się – tak jak bym chciał – o świcie.
DZIELNICA CASTELLO – SERCE CAGLIARI
Co zatem zobaczyć w pierwszej kolejności, jeśli czas cię nagli? Nasze kroki powinniśmy skierować do dzielnicy Castello – najstarszej części miasta, zbudowanej przez Pizańczyków i Aragończyków. To właśnie tutaj znajduje się większa część zabytków. To, co nas urzeka od razu to gąszcz klimatycznych, średniowiecznych uliczek. Niektóre z nich są tak cudnie ukwiecone, że nie sposób oderwać od nich oka. Inne z kolei wyglądają nieco posępnie – jakby czas się w nich zatrzymał.
Po wdrapaniu się po schodach, docieramy do Bastionu św. Remigiusza. Tutaj możemy oglądać wspaniałą panoramę miasta z dwóch tarasów widokowych – Umberto I i Santa Caterina. Bastion nie jest o dziwo jakoś szczególnie stary, bo został wybudowany w latach 1896-1902. A jest bastionem tylko z nazwy, gdyż nigdy nie pełnił funkcji obronnych. Dziś po latach nieużywania, przeznaczono go do celów kulturalnych.
Należy też zwrócić uwagę na znajdujące się niedaleko bastionu – na obrzeżach dzielnicy Castello – dwie charakterystyczne dla miasta, średniowieczne wieże – Torre Dell’Elefante, czyli wieża Słonia i wieża San Pancrazio. Stanowiły one element systemu obronnego z czasów pizańskich. Wieża Słonia zawdzięcza swą nazwę figurce słonia w rogu budynku. Budowlę z białego wapienia wzniesiono w XIV w. To dzieło miejscowego architekta Giovanniego Capula.
Zaraz przechodzimy do Piazza Arsenale i udajemy się do Citadella Dei Musei, gdzie w jednym miejscu znajduje się kilka muzeów, w tym dla mnie najciekawsze – Museo Archeologico Nazionale. Ale zanim to zrobimy – ciekawostka. Otóż znajduje się tutaj tablica upamiętniająca krótką wizytę w mieście autora Don Kichota Miguela de Cervantesa, które odwiedził zanim padł ofiarą mauretańskich piratów.
HISTORIA SARDYNII W PIGUŁCE
Muzeum archeologiczne pozwala prześledzić historię wyspy od czasów neolitycznych, kolonizację wyspy przez Fenicjan i Kartagińczyków, poprzez czasy rzymskie aż do średniowiecza. Było to dla mnie szczególnie ciekawe, gdyż nie udało mi się tym razem zobaczyć żadnego z nuragów, czyli – charakterystycznych dla Sardynii – stożkowatych wież zbudowanych bez zaprawy, które rozsiane są po całej wyspie, w całkiem sporej liczbie około 7 tysięcy.
Drugie piętro muzeum grupuje eksponaty według miejsc wykopaliskowych. Jest tam choćby tablica z pierwszą wzmianką nazwy „Sardynia” zapisana alfabetem fenickim. Sporo jest pozostałości z czasów rzymskich, pochodzących z okolic Cagliari – Tharros i Nora. Lecz zanim miasto stało się rzymskim Carales, zupełnie nie zaskoczy nas fakt, że Cagliari założyli Fenicjanie jako Keralis (skalne miasto), którzy zrobili tu sobie przystanek w drodze między Fenicją (dziejszy Liban) a Półwyspem Iberyjskim.
Oprócz muzeum archeologicznego, zwiedzić możemy sardyńską pinakotekę, w której zgromadzono nie tylko zbiór malarstwa sardyńskiego, ale także flamandzkiego i katalońskiego. W cytadeli o dziwo znajduje się jeszcze muzeum Syjamu, którego nie zwiedziłem, a w którym zobaczyć można liczne artefakty z południowo-wschodniej Azji, w szczególności z Tajlandii. Zostały one podarowane w 1917 roku przez Stefano Cardu – sardyńczyka, który służył na dworze Króla Syjamu.
KATEDRA SANTA MARIA
W samym sercu dzielnicy Castello, przy Piazza Palazzo, znajduje się katedra Santa Maria, której fasada – nie bez powodu – przypomina nam katedrę w Pizie, bo też przez Pizańczyków w XIII wieku została zbudowana w stylu gotycko-romańskim. Oczywiście – jak to zawsze w dziejach budynków bywa – przechodziła wiele przeobrażeń i jej współczesny wygląd odbiega od tego jak została zaprojektowana. W wyniku prac restauracyjnych w 1930 roku przywrócono jednak oryginalny romański wygląd fasady.
Wnętrze to mieszanina gotyku i baroku. Znajdują się tam dwie ambony wykute w 1160 roku dla katedry w Pizie, lecz podarowane przez Pizańczyków mieszkańcom Cagliari. Szczególnie godne uwagi są ozdabiające je płaskorzeźby autorstwa Guglielmo z Pizy. Pod prezbiterium znajduje się krypta ze szczątkami 179 wczesnochrześcijańskich męczenników, a także zdecydowanie nie świętego króla Marcina II Aragońskiego i członków rodziny królewskiej z dynastii sabaudzkiej.
W katedrze – na prawo od ołtarza – znajduje się także kopia Tryptyku Klemensa VII, podczas gdy oryginał jest pilnie strzeżony i pokazywany tylko z okazji święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 i 16 sierpnia. Autorstwo obrazu jest nieznane. Mówi się jednak, że może to być dzieło zbiorowe flamandzkich artystów bądź kopia zaginionego dzieła Rogiera van der Weydena. Tryptyk przedstawia martwego Chrystusa, Matkę Boską oraz świętą Annę i Małgorzatę.
Tuż obok katedry, na tym samym placu znajduje się neoklasyczny pałac wicekróla – obecnie siedziby władz regionu – będący niegdyś siedzibą króla Sardynii z dynastii sabaudzkiej, co oznacza, że sprawując rządy z Turynu, z rzadka tu zaglądał.
RZYMSKI AMFITEATR I OGRÓD BOTANICZNY
Kolejnym punktem zwiedzania są ruiny wykutego w skale rzymskiego amfiteatru pochodzącego z przełomu II i III wieku. Amfiteatr można zobaczyć w całej okazałości zwyczajnie przechodząc ulicą Viale Fra Ignacio. Jest on w połowie wykuty w skale, resztę zaś dobudowano z skały kredowej. Mógł on pomieścić nawet 10 tys. widzów. Organizowano w nim nie tylko walki gladiatorów, ale także inscenizacje bitew morskich i walki z dzikimi zwierzętami.
W miarę gdy chrześcijaństwo zyskiwało na znaczeniu, krwawe rozrywki w postaci walk gladiatorów traciły na popularności, a w 438 r. cesarz Walentynian III zakazał ich całkowicie. W Średniowieczu – jak to już wiemy choćby na przykładzie Paestum – niekoniecznie myślano o budowlach w kategoriach zabytku, postanowiono więc zabrać sobie stąd trochę cegieł do budowy dzielnicy Castello.
Tuż obok można poczuć się jak w prawdziwej tropikalnej dżungli, przysiadając choć na moment pod palmami. Otóż odwiedzamy – znajdujący się nieopodal amfiteatru (Viale Fra Ignazio 13) – ogród botaniczny założony w 1865 roku i gromadzący około 500 gatunków roślin, nie tylko tych śródziemnomorskich, ale także pochodzących z Azji, Afryki i Ameryki. Z pewnością w Cagliari czują się one jak u siebie. Przy obecnych sierpniowych upałach w Polsce, również moje balkonowe bugenwille mają jak u siebie.
BAZYLIKA ŚW. SATURNINA
W dzielnicy Villanova, przy Piazza San Cosimo znajduje się najstarszy w Cagliari kościół i jeden z najstarszych na Sardynii – zbudowana na przełomie V i VI wieku bazylika św. Saturnina. To jeden z najważniejszych przykładów wczesnochrześcijańskiej architektury w basenie Morza Śródziemnego. Świątynia została wzniesiona ku czci świętego, który według tradycji właśnie tutaj poniósł śmierć męczeńską w 304 roku. Św. Saturnin jest patronem Cagliari i obok św. Efisio odbiera tu szczególną cześć. Jego relikwie znajdują się w krypcie katedry w Cagliarii w rzymskim sarkofagu z II wieku, który został odnaleziony właśnie w okolicy bazyliki św. Saturnina.
SANCTE LUCIFERO – ORA PRO NOBIS
Dzielnica Villanova z pewnością zaskoczy nas innym świętym mężem, któremu poświęcono kolejną świątynię – a mianowicie XVII wieczny kościół pod wezwaniem św. Lucyfera. W IV wieku, kiedy to na co dzień posługiwano się ludową łaciną, imię to nie kojarzyło się z imieniem własnym przywódcy zbuntowanych aniołów, lecz znaczyło tylko to, co znaczyło – niosącego światło. Będąc już w tematach około-lucyferiańskich, w dzielnicy Poetto, gdzie znajduje się słynna plaża, z morza wynurza się skała zwana Sella del Diavolo (Sedd’e su Diaulu po sardyńsku) – Diabelskie Siodło. To właśnie tutaj, w mieście nad Zatoką Aniołów – jak mówią miejscowi – Archanioł Michał miał strącić w piekielne czeluści tego, którego wszyscy znamy jako Lucyfera.
Z kolei święty biskup Lucyfer był nieprzejednanym przeciwnikiem herezji ariańskiej. Z tego powodu został wygnany ze swojej diecezji i długi czas przebywał w Palestynie i Egipcie, skąd pisał pamflety na cesarza Konstancjusza II, który to właśnie był zwolennikiem Ariusza. O arianizmie pisałem już o poście poświęconym Rawennie. Ostatecznie św. Lucyfer jest czczony tylko lokalnie, jako, że nie wszedł do tzw. Martyrologium rzymskiego, czyli oficjalnego spisu świętych Kościoła katolickiego. Relikwie św. Lucyfera – podobnie jak relikwie św. Saturnina – znajdują się w krypcie katedry w Cagliari.
MATKA BOSKA Z BONARIA
Miejsce, gdzie nie byłem, choć chciałem być to sanktuarium Matki Boskiej z Bonaria. Świątynię w stylu gotyku katalońskiego w 1326 r. wznieśli Aragończycy. Obecną bazylikę – w stylu neoklasycyzmu i baroku – dobudowano z kolei do gotyckiego kościoła w 1704 r. Co ciekawe, Matka Boska z Bonaria jest szczególnie czczona w ….. Buenos Aires. Tak, ponieważ nazwa Buenos Aires to nic innego jak hiszpańska wersja słowa Bonaria.
Otóż 3 lutego 1536 do ujścia rzeki La Plata przybiło 17 hiszpańskich statków pod dowództwem kapitana Pedro de Mendoza. Wśród nich byli ojcowie mercedariusze – zakonu specjalizującego się w wykupie niewolników. Od 1335 roku byli oni obecni na Sardynii, gdzie na jednym ze wzgórz znaleźli dla siebie „dobre powietrze” (bonaria). W 1370 katalońscy marynarze przekazali im posąg Maryi w podzięce za uratowanie podczas sztormu. Dziś w katedrze w Buenos Aires stoi posąg Matki Boskiej z Bonaria, pobłogosławiony przez biskupa Cagliari i przekazany w 1980 roku w rocznicę 400 lecia założenia miasta.
CAGLIARI – TAK MAŁO WŁOSKIE
Taki to szybki i niestety zbyt powierzchowny był mój pierwszy kontakt z Sardynią. Jej dzisiejszy obraz jest jak tiramisu – złożony z doskonale skomponowanych warstw, które razem tworzą wyśmienity deser, po który sięgać będziemy jeszcze nie raz. Angielski pisarz David Herbert Lawrence (1885–1930), ten właśnie, który Sardynię nazwał miejscem poza czasem i historią, w swojej książce Morze i Sardynia w 1921 roku o Cagliari pisał, że jest dość ładne, ale trochę dziwne i w ogóle nie przypomina Włoch. Opinia może nieco kontrowersyjna, ale jest w niej wiele prawdy. Związek Sardynii i Włoch jest luźniejszy niż nam się wydaje. A dwójka secesjonistów – Andrea Caruso i Enrico Napoleone ze stowarzyszenia Canton Marittimo, głośno myśli o oderwaniu Sardynii od Włoch i o przyłączeniu jej do ….. Szwajcarii. I to ponoć na poważnie.